wtorek, 9 kwietnia 2013

Rozdział 8


Bo wszystkie drogi stąd prowadzą na tory
Wszystkie drogi stąd na kolejowy most
Staram się z całych sił lekceważyć niedosyt
Tu miłość trzyma się na ślinę
A szczęście o włos
Perspektywa Jade:


Obudziłam się z niesamowitym bólem głowy, a żeby tego było mało w całkiem nieznanym mi pomieszczeniu z obcym mężczyzną w łóżku. Na całe szczęście byłam ubrana. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, wszystko było urządzone nowocześnie, beżowe ściany, białe meble. Typowy wystój każdego hotelu.


Wzrokiem szukałam łazienki w której mogłabym wsiąść prysznic i wyjść niezauważona z pokoju. Niestety kiedy próbowałam się podnieść, mój towarzysz mi to uniemożliwił. Swoim ramieniem objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Wtedy zobaczyłam kim był. To ta osoba, która od dłuższego czasu nie daje mi normalnie funkcjonować, za każdym razem gdzie się nie pojawię on tam też jest. Osoba która szczerze nienawidzę. Ciemny brunet wydał z siebie dziwne dźwięki po czym przyciągną mnie do siebie jeszcze bliżej, o ile tak się da. Czułam na swojej szyi jego ciepły oddech, było to przyjemne ale wiedziałam, że w takiej pozycji nie możemy pozostać dłużej niż jedną minutę. Próbowałam sie wyszarpać z jego uścisku, niestety trzymał mnie bardzo mocno. Postanowiłam go obudzić.
- Zayn! - wykrzyczałam mu wprost do ucha. Chłopak ani drgną. - Zaynn!.- krzyknęłam jeszcze głośniej. Nic to nie dało. Prędzej obudziłabym truposza niż jego. Leżałam w jego objęciach, próbując przypomnieć sobie wczorajszy wieczór.
- Czego ślicznotka sobie życzy? - zapytał młody bardzo przystojny barman.
- A co przystojniaku polecasz ? - zatrzepotałam rzęsami w jego kierunku, na co się zaśmiał.- hymmm - udał że myśli. - może drinka ?

- może być, ale takiego mocnego słodziaku. - posłałam mu szeroki uśmiech. Chłopak zaczął przyszykowywać mi drinka, popisując się przy tym. - kiedyś ci wyjdzie. - zaśmiałam się widząc jak nieudolnie to robi.
- mocno się zbłaźniłem ? - zapytał lekko zmieszany, stawiając napój na blacie. Pokręciłam głową, po czym zabrałam się za sączenie drinka. Rozejrzałam się po klubie, same nieznane mi osoby. Odwróciłam się znów do barmana podając mu pustą szklankę, prosząc o następną. Po wypiciu znacznej ilości alkoholu ruszyłam na parkiet. Poczułam jak mulat poruszył się, jednocześnie poluźniając uścisk. Długo nie myśląc wyrwałam się z jego objęć. Usiadłam na skraju łóżka tak, że moje stopy nie sięgały do podłogi. Jeszcze raz spojrzałam na bruneta i zeskoczyłam z łóżka, podążyłam w kierunku łazienki. Zdjęłam z siebie ubrania, które miałam zeszłej nocy i wskoczyłam pod prysznic. Zmywając z siebie cały brud z poprzedniej nocy, przypomniał mi się kolejny urywek z wczorajszego wypadu do klubu. Bujałam się w rytmie nieznanych jak dla mnie piosenek z nieznanym młodzieńcem, który był nadzwyczaj przystojny. Blond krótko szczyżone włosy były idealnie postawione na żelu, ciemnoniebieskie oczy pięknie kontrastowały z jego jasną karnacją. Jego uśmiech był zniewalający. Ubrany był w jasne luźne rurki i czarny podkoszulek z wizerunkiem Michaela Jacksona. Ideał. Zatraciłam się w rytmie muzyki gdy nawet nie poczułam kiedy ktoś mnie wyrwał z objęć blondyna i znalazłam się wtulona w tajemniczego bruneta. Nie mogłam rozpoznać jego twarzy, jedyne co widziałam to jego bursztynowe tęczówki i czułam śliczny zapach perfum pomieszany z wonią alkoholu i papierosów.
- Jak masz na imie piękny. - wymruczałam mu do ucha. Chłopak ochryple się zaśmiał.
- Zayn, kotku. - zemdliło mnie, właśnie tańczyłam z moim największym wrogiem. - a ty ? - wymruczał.
- Jade, idioto. - warknęłam. Gdy tylko usłyszał moje imie zaśmiał się głośno i mocniej się we mnie wtulił. Zakręciłam kurek z wodą, i wyszłam z kabiny prysznicowej. Starannie wytarłam całe ciało i z niesmakiem naciągnęłam na siebie moje wczorajsze ubrania. Mimo tego, że wiedziałam, że miałam je na sobie tylko przez jeden wieczór myśl, że miałam je na sobie poprzedniego dnia, spałam w nich i do tego miałam dziś w nich dalej chodzić, obrzydzała mnie. Umyłam zęby i twarz, wysuszyłam włosy suszarką którą znalazłam w hotelowej szafce i upięłam je w koczka. Wyszłam z łazienki, Zayn już nie spał.
- Co, co ty tu robisz ? - zapytał zmieszany. Zaśmiałam się głupkowato.
- Myślałam że ty mi to wytłumaczysz - parsknęłam. Widać było po nim że jest nieco zdezorientowany całą sytuacją. Myślał chyba że rzucę się na niego czy coś. Fakt, zrobiłabym to gdyby nie silny ucisk w mojej głowie zwany kacem.
- Nic nie pamiętam. - powiedział podnosząc się łokciami na łóżku. - czy my, no wiesz ? - poruszył znacząco brwiami. Zaśmiałam Sie, po czym po chwili spoważniałam.
- Nie, chyba nie, na pewno nie - oświadczyłam stanowczo..- Szkoda . - parsknął śmiechem, ale po chwili się opamiętał gdy zobaczył mój morderczy wzrok. - ale na pewno nic nie pamiętasz ?
- Tylko urywki. - wybąkałam. - a ty ? - spojrzałam na Lalusia.
- Nic, kompletnie nic, pustka. - wymamrotał. - ciekawe jak się tutaj znaleźliśmy.
- Też się nad tym zastanawiam. Szliśmy całą drogą śmiejąc się w niebogłosy. Byłam na tyle pijana że nie przeszkadzało mi towarzystwo mulata wręcz cieszyłam się, że nie musze spędzać tej nocy sama. Przechodziliśmy obok parku, nawet nie wiem kiedy mulat zdążył mnie przewiescic przez ramie i wbiec w sam środek " dżungli" Cała zapłakana od śmiechu biłam mulata pięściami po plecach, krzycząc żeby mnie puścił. Nie posłuchał, biegaliśmy po parku strasząc tamtejsze zwierzęta aż nie napotkaliśmy się z przeszkodą, a mianowicie wielkim kamieniem przez któren się przewróciliśmy i dzięki któremu Zayn leżał na ziemi a ja na nim. Chciałam się podnieść, nie puścił mnie. Leżałam na chłopaku śmiejąc się jeszcze głośniej niż przed upadkiem.
- Puść mnie - błagałam przez śmiech.
- Nie ma tak łatwo - zaśmiał się przebiegle. - buzi - wyszczerzył się i zamknął oczy i uformował usta w dzióbek.Przybliżyłam się do chłopaka, pocałowałam go w policzek. Nie był na to przygotowany więc szybko wyrwałam się z jego objęć.- Jędza ! - wykrzyczał podnosząc się z ziemi.
- Ktoś mi już to mówił. - zaśmiałam się.
- I miał racje. - wyszerzył się jak to miał w zwyczaju. - chodź. - chwycił moją dłoń i podążyliśmy w nieznaną mi stronę.Otrząsnęłam się z moich myśli, wzrokiem poszukałam mulata, nie było go. Usłyszałam szum wody, brał kąpiel. Próbowałam sobie jeszcze coś przypomnieć. Rzuciłam się na łóżko i rozmyślałam co robiliśmy. Było trudno coś jeszcze sobie przypomnieć, jednak...Zmęczona sunęłam stopami dobre 10 metrów za Zaynem, który cały czas sie ze mnie śmiał.
- Spać !! - wydarłam się. Chłopak zatrzymał się i poczekał aż do niego doczłapie. Gdy wreszcie stanęłam obok niego. Uniósł moje biodra do góry tak, że usiadłam mu na barana i tak przeszliśmy dalszą część drogi. Stanieliśmy przed wielkim hotelem, zeskoczyłam z chłopaka pleców i stanęłam obok niego. Chwile potem pociągnął mnie w stronę wejścia.
- Dzień dobry. - wyszczerzył się do kobiety na recepcji. Szturchnęłam go łokciem w bok i popatrzyłam na niego znacząco. - Dobry wieczór. - poprawił się.
- Dobry wieczór. - odpowiedziała. - w czym mogę pomóc ?
- Chciałbym wynająć pokój, na nazwisko Zayn Malik - uśmiechnął się.
- Tak, oczywiście. Pokój numer 94 - podała nam kulczyki. - zapłacą państwo przy wyjściu.
- Dziękujemy - uśmiechnęliśmy się do recepcjonistki i chwiejnym krokiem podążyliśmy do windy.Wyjechaliśmy na 13 piętro. Odnaleźliśmy wzrokiem nasz pokój i przekręciliśmy klucz. W środku panował półmrok, zaświeciliśmy lampkę i długo nie myśląc rzuciliśmy się na łóżko. Zasnęliśmy.Uradowana, że nic pomiędzy nami nie zaszło, zeskoczyłam z łóżka i pobiegłam do łazienki. Otworzyłam drzwi.
- Zayn ! Przypomniałam sobie. - zaśmiałam się, ale gdy tylko zobaczyłam stojącego przedemną mulata bez niczego na sobie mina mi zrzedła. Wycofałam się z łazienki powolnymi kroczkami zasłaniając oczy, co chwile unosząc któryś z palców żeby podglądnąć. Weszłam do pokoju i usiadłam na skraju łóżka. Po chwili do pokoju wszedł mój towarzysz.
- Przepraszam
- Nic się nie stało. - zaśmiał się. - o czym chciałaś mi powiedzieć ?
- O tym że sobie przypomniałam - wyszczerzyłam sie. - Nie całowaliśmy się i ze sobą nie spaliśmy.
- Szkoda, no ale cóż innym razem - zaśmiał się a ja o dziwno razem z nim.
- Oby nie. Pokój ty wynająłeś - uśmiechnęłam się szeroko.
- No spoko, czyli się zbieramy co nie ? - zapytał uradowany.
- Nie tak szybko - zaśmiałam się.
- O co chodzi ? - zapytał zdezorientowany.
- Musisz zapłacić - wytknęłam mu język. chłopak dziwnie się na mnie popatrzył. - co się patrzysz ?
- A ja nie zapłaciłem ? - pokręciłam głową. - ale ja nie mam nic już przy sobie. - powiedział lekko wystraszony. - nawet nie mam telefonu.
- Twój problem. - parsknęłam śmiechem i wyszłam z pokoju, zostawiając go samego.Niestety moje sumienie nie pozwoliło mi uczynić to co chciało serce i rozum. Wróciłam się spowrotem.- Zadzwoń do Liama - rzuciłam mu telefon. Chłopak podziękował i wybił numer do przyjaciela. Chwile z nim porozmawiał i się rozłączył.
- I co ?
- Zaraz po nas przyjedzie. - uśmiechną się.Po 30 minutach przyjechał Liam z Niallem. Zapłacili za hotel i odwieźli mnie do domu. Dostałam niezły ochrzan od Lucasa, że nie dałam znaku życia od wczorajszego popołudnia. Olałam to i poszłam na górę żeby wsiąść jeszcze jeden prysznic i się przebrać.

Perspektywa Louisa :
Siedziałem w salonie razem z Harrym oglądając Jersey Shore. Chłopak był tak wciągnięty oglądaniem tego pornosa, że nawet nie zauważył, że od dobrych dziewięciu minut się mu przyglądam. Jego skupienie wywołało u mnie salwę śmiechu. Jak takie coś może człowieka kręcić.
- Harry, to program idealny dla ciebie - wyszczerzyłem się do chłopaka.- Czemu ? - popatrzył na mnie dziwnie.
- Laski, nagość, sex. To co lubisz - wytknąłem mu język.
- Nie prawda. - założył ręce na piersi i udawał obrażonego. - wiesz też mam uczucia - zaczął płakać na niby.- Louis ? - zapytał po chwili ciszy
- Czego dusza pragnie ?
- Sexu - zarechotał. Zaczęliśmy się śmiać i okładać na niby pięściami.





Z tym chłopakiem nie da się nudzić. Dzień spędzony z nim to dzień w stu procentach udany. Bardzo się cieszę ze mam w pobliżu takiego człowieka, który jest moim najlepszym przyjacielem, któremu mogę wszystko powiedzieć. Kiedy w końcu się uspokoiliśmy zaczęliśmy rozmawiać na temat zbliżającej się trasy, koncertów, chłopaków z Backstage i Jade. Dziewczynie która potrafi nie jednemu chłopakowi zakręcić w głowie. Ja i Harry też zaliczaliśmy się do tej grupy. Ale od samego początku wiedzieliśmy, że ta dziewczyna będzie pasowała do Zayna, i jeżeli oni sami tego nie zauważą to my im w tym pomożemy. Było około 14:00 kiedy spojrzałem na zegarek, Nialla z Liamem i Zaynem nadal nie było. Byłem już nieco zmartwiony, wyjechali po nich o godzinie 11:00 co mogło ich zatrzymać. Znając Nialla to chciał wstąpić po drodze coś zjeść jakby w domu było mało. Mieszkając z tym głodomorem nie ma innej opcji żeby spiżarnia nie była zapełniona, wszystkie półki i lodówka. Na myśl o jedzeniu zrobiłem się głodny. Wstałem z kanapy i poszedłem do kuchni, wyjąłem płatki które przesypałem do glinianej miseczki i zalałem mlekiem. Wyjąłem łyżkę i wsadziłem sobie do buzi bo nie miałem zamiaru się wracać. Z łyżką w buzi, miseczką w ręce i sokiem marchewkowym szedłem w stronę w pokoju. Przechodząc przez hol usłyszałem otwierane się drzwi. Wychyliłem się zza framugi drzwi i przywitałem się z chłopakami. Miałem wchodzić do salonu ale moją uwagę przykuło jedna maleńka plamka na szyi mulata.
- Zayn, ty masz malinkę. - wykrzyczałem jednocześnie upuszczając moje jedzenie na podłogę.


 
   ***~***
Smutam ;c
Przepraszam za takie beznadziejne coś ;c
Nie będę się rozpisywać… Dziękuję za wejścia i komentarze <3
Nie mam neta więc dodaje rozdział od koleżanki Agusi <3 Kocham cię Mrr *__*
PS. Podawajcie swoje twittery ! <3
Kochamm <3

środa, 3 kwietnia 2013

Rozdział 7

Odwaga to nie zawsze głośny krzyk. Czasem odwaga to cichutki głos pod koniec dnia który mówi: "Spróbuję znów jutro"

Perspektywa Zayna:

Obudził mnie dźwięk garnków i cudowny zapach dochodzący z kuchni. Przeciągnąłem się na łóżku i niechętnie wstałem. Poczłapałem do łazienki i wziąłem krótki i szybki prysznic. Ubrałem się w czarne dżinsy, białą koszulke z Guns N' Roses i białe trampki. Zbiegłem na dół i zobaczyłem dziwny widok, byłem przekonany że w kuchni rządzi Harry, jednak się pomyliłem. Przy kuchence stał Niall i Justin.

Przywitałem się z nimi i podkradłem im talerz z pieczonymi ziemniaczkami.
- That's mine Potato ! - wrzasnął Horan, jednocześnie wydzierając mi talerz z reki. Na szczęście byłem szybszy i mu uciekłem. Usadowiłem się na tarasie, i zacząłem konsumować ziemniaczki. Muszę przyznać że były całkiem apetyczne. Po skończonym posiłku, pogładziłem swój brzuch i stwierdziłem że wypadałoby iśc na siłowie, gdyż mój kalotyfer zanika. Podrzuciłem chłopakom talerz do zlewu i niepostrzeżenie udałem sie do swojego pokoju. Do plecaka wrzuciłem niebieskie szorty i czarną bokserke. Spytałem wszystkich czy są chętni żeby ze mną pójść. Niall z Justinem mieli iśc do skateparku, Liam poszedł do Danielle, Louis jeszcze spał. Jedynie Harry postanowił mi towarzyszyć. Chłopak w pięć minut się spakował i ruszyliśmy. W międzyczasie spaliłem szluga. Wsiadłem na miejsce pasażera. Harry odpalił samochód a ja włączylem radio. Całą droge śpiewaliśmy znane nam piosenki. Droga mnieła szybko, poszliśmy sie przebrać i weszliśmy na sale ćwiczeń. W środku było pełno ludzi, w większości dziewczyn, jak tylko nas zobaczyły zaczeły się piski. Nic sobie z tego nie robiąc zacząłem ćwiczyć. Po pół godziny zrobiło mi się goraco, więc odruchowo ściągnąłem koszulke.


Od razu usłyszałem ciche jęki, na sam ich dźwięk mimowolnie się uśmiechnąłem. Spojrzałem na Harrego który był równie rozbawiony tą sytuacją.
- Znowu to samo - zaśmiał się loczek, podnosząc sztange. Aktorskim gestem cmoknął się w muskuły.
- Czego całujesz to sadło. - zaczałem rżeć. Chłopak spojrzał na mnie wzrokiem zabójcy, po czym upuścił sztange, która wylądowała obok jego nogi. - tylko się nie skalecz. - Harry rzucił się na mnie i zaczeliśmy się na niby bić. Oczywiście zapominając że jesteśmy w miejscu publicznym. Udało mi sie powalić chłopaka na ziemie i zacząłem go bezlitośnie łaskotać. Nie przeszkadzało nam nawet to, że wszyscy w około robili nam zdjęcia i nas nagrywali.
- Odszczekaj to i przestań. - chłopak tarzał się po ziemi próbując wstać.
- Jesteś gorszy niż... - już miałem powiedzieć że Jade ale coś kazało mi się powstrzymać. - małe dziecko. - dokończyłem.
- Przecież lubisz małe dzieci. - wymamrotał. Miałem już coś mu odpowiedzieć ale ujrzałem śliczną brunetke. Mialem dziwne wrażenie że skądś ją znam. Podniosłem sie z podłogi i poszedłem w jej kierunku. Już miałem do niej zagadać, ale dziwna wewnętrzna siła oczywiśćie musiała coś odjebać. Zmiast tekstu na podryw klepnąłem ją w tyłek. Dziewczyna aż podskoczyła. Z impetem odwrócila się i przywaliła mi z całej siły w twarz. Szczerze mówiąc należalo mi się.
- Co ty sobie kurwa wyobrażasz ! - wrzasneła na całą sale. Wszystkich wzrok zwrócony był w naszą strone.
- Jade ? - dziewczyna w tym samym momencie wymieniła moje imie. Zrobiło mi się głupio. Za moimi plecami usłyszałem głośny śmiech Harrego.
- Przepraszam, ale nie mogłem się powstrzymać.. masz taki zajebisty tyłek. - i w tym momencie znów poczułem jej ręke na swojej twarzy. W tego plaskacza włożyła jeszcze więcej siły niż poprzednio. - ale za co ?
- Ty jesteś jeszcze większym debilem niż sądzilam. - warkneła po czym wzieła swoją torbe i się oddaliła.
- Wiedziałem że to sie tak skończy. - zaśmial się Hazza.
- Że kurwa co ? - wrzasnąłem na niego. - wiedziałeś że to ona i nic mi nie powiedziałeś ?
Chłopak nie przestawał sie śmiać, za co dostał w tył głowy. Uspokoił się.
- Spotkałem ją przy wejśćiu. - powiedział już spokojnie. Miałem ochote go zabić. Nie za to że mi nic nie powiedział, tylko za to że mnie nie powstrzymał gdy do niej szedłem. Poddenerwowany wyszedłem z sali. Oczywiście zrobiono mi kilka nowych zdjęć na pierwsze strony gazet. Jak zwykle to olałem, wyciągnąłem paczke fajek i spaliłem dwie na raz. Z buta poszedłem do domu. Z kopa otworzylem drzwi i szybko pobiegłem do siebie. Rzucilem sie na łóżko, włączylem radio na cały regulator i chciałem żeby ten dzień sie już skończył. Nie bylo mi to dane, do mojego pokoju wparował Louis.
- Wyłączzz to !! - probował przekrzyczeć muzyke.
- Wyjdź i nie wracaj ! - odkrzyknąłem mu, i podgłośniłem jeszcze bardziej.
Chłopak o dziwo mnie posłuchał i wyszedł z pokoju. Po chwili muzyka ucichła. Wkurzony zszedłem na dół, jak sie okazało pomysłowy Lou wyłączył korki. Nie miałem siły się z nim kłócić, wziałem tylko prysznic, załozylem pierwsze lepsze ciuchy i wyszedłem z domu. Udałem się do najbliższego klubu. Na start wypiłem dwa szybkie, potem następne dwa i następne, dopóki nie urwał mi się film... 


Perspektywa Eda:



Praca, parca, parca. A gdzie czas na odpoczynek ? W sumie wybierając ten zawód wiedziałem ze nie będzie lekko. Wywiady, koncerty, trasa. Wszystko to wymaga wiele wysiłku i czasu. Jednakże nie mogę powiedzieć, ze nie sprawia mi to przyjemności. Wręcz przeciwnie, kocham to co robie. Kocham atmosfere jaka panuje na koncertach, kocham wywiady, na których zawsze świetnie się bawie, kocham trase w której zawsze zwiedze wiele krajów, w ktorej poznam kultury różnych państw oraz ludzi ktorych poznam. A co najważniejsze kocham moich fanów, bez których nie byłoby mnie. Oni są dla mnie jak tlen bez którego nie potrafi się oddychać. Jednak jest coś czego mi brakuje, coś czego od dłuższego czasu nie zaznałem. Spokoju- tego brakuje mi najbardziej.
Jak każdego dnia, musiałem udać się do studia, żeby dokończyć nowe piosenki na płyte. Nie miałem już na to siły... ale cóż taka moja praca. Powoli, żeby nie obudzić Taylor zwlokłem się z łóżka. Wszedłem do łazienki, odkręciłem wode i wziąłem prysznic. Starannie wytarłem się ręcznikiem i założyłem czarne spodnie i zieloną bluze, na nogi założyłem czarne addidasy. Zwinnym ruchem ręki przeczesałem włosy i byłem gotowy. Cichutko otworzyłem drzwi i wszedłem do pokoju. Blondynka już nie spała, opierała się na łokciach i patrzyyła na mnie.
- Cześć śpioszku - przywitałem dziewczyne soczystym pocałunkiem.
- Dzień dobry kochanie. - powiedziała przeciągając się. Usiadlem koło niej na łóżku i się w nią mocno wtuliłem. Siedzieliśmy tak przez dłuższy czas, niestety musiałem już iśc.
- Kotku, chciałbym z tobą zostać ale musze iśc do studia. - powiedziałem ze smutną minką.
- Nic się nie dzieje, ja też już musze się zbierać. - odpowiedziała, po czym wpiła się w moje usta. Kiedy wkońcu się od siebie oderwaliśmy, jednocześnie wstaliśmy z łóżka. Taylor poszła do łazienki a ja zbieglem na dół. Wyciągnąłem jogurt z lodówki, wziąłem kulczyki od samochodu i wyszedłem z domu. Po pół godzinnie byłem na miejscu.
- Jestem - wykrzyczałem wchodząc do studia. Odpowiedziała mi cisza. - Jestem! - wydarłem się głośniej.
- Nie drzyj sie, widze że jesteś. - odpowiedział mój menager, wychylając się zza drzwi jednego z pomieszczeń.- chodź.
Podązylem we wskazanym kierunku. W środku siedzialo 5 facetów, jak mniemam jakieś szychy.
- Mr. Wood. - przedstawił się jeden z nich.
- Ed Sheeran - uścisnąłem mu dłoń. Zasiadłem na jednym z miejsc.
- Prosze Pana - odezwał się jeden z nich. - mamy dla Pana propozycje.
- Prosze mówić. - gestem ręki pokazałem zeby kontynuował.
- Czy byłby Pan zainteresowany, wzięciem udziału w kampani reklamowej Pepsi ?
- Pewnie - spojrzałem na menagera, który się do mnie uśmiechną. Wiedziałem ze spodoba mu się mój entuzjazm.
- Dziękujemy bardzo, umowe i inne papiery przyszykujemy na następny tydzień. - facet wstał i się z nami pożegnał i wyszedł z reszta oprócz mnie i managera. Obgadliśmy jeszcze szczegóły trasy i byłem wolny. Szczęśliwy ze to tak krótko trwało, wyszedłem z budynku studia. Wsiadłem w mojego jeppa i pojechałem do galeri. Połaziłem troche po sklepach, szukając odpowiedniego prezentu na najbliższe urodziny Jade. W międzyczasie robiłem sobie zdjęcia z fanami, aż wkońcu znalazłem to czego szukałem. Piękne białe skrzypce elektryczne, to coś o czym moja siostra zawsze marzyła.

Byłem w 100 % pewny ze ten prezent się jej spodoba. Mimo tego że do jej urodzin zostało 2 tygodnie, prezent chciałem kupić szybciej, musiałem jeszcze coś wymyślić z chłopakami na ten szczególny dzień. W tym roku będzie trudniej z imprezą urodzinową, bo tak jak i ja jedzie w trase, ale postaramy się coś skminić. Pochodziłem jeszcze po paru sklepach, kupując najróżniejsze rzeczy, które i tak się na nic nie przydadzą. Zmęczony udałem sie do Nando's na pieczonego kurczaka i sałatke. Zasiadłem w kącie pomieszczenia i czekalem na mój posiłek. Siedziałem w ciszy, dopóki nie przerwał mi dźwięk sms.

Od Max :
Stary, masz dziś czas ? Moge do ciebie w paść bo nie wytrzymam.
Odpisałem mu że nie ma problemu tylko za jakies pół godziny bo jestem na mieście. Chwile potem kelnerka przyniosła mi moje zamówienie i zacząłem konsumować. Poszło mi to nawet sprawnie, tak jak mówiłem po 30 minutach byłem w domu. Chłopak już na mnie czekał.
- Co się stało ? - zapytalem otwierając zamek w drzwiach.
- ZakochałemsięwJade - powiedział na jednym wdechu, wyraźnie sprawiało mu to trudność.
- Co ty tam mamroczesz ?
- ZakochałemsięwJade - powtórzył w takim samym tempie jak wcześniej.
- Co ? - kolejny raz zapytałem.
- ZAKOCHAŁEM SIE W JADE ! - krzyknął zdenerwowany po czym opadl na ziemie. Ze zdziwienia upuściłem torby z zakupami.
- W Jade, mojej Jade ? Tej Jade ?
- Tak w tej Jade - powiedział zmieszany. Podniosłem torby, otworzyłem drzwi i gestem ręki wskazałem mu zeby się podnósł i wszedł do domu. Zakupy położyłem na blacie w kuchni, wyjąłem dwa piwa z lodówki i poszłem do salonu w którym siedział czarny. Podałem mu napój i usiadłem obok niego.
- Ale jakim cudem ? - zapytałem po chwili ciszy.
- Nie wiem, po prostu za każdym razem gdy koło mnie jest, marze o tym żeby pozostala już na zawsze, kiedy ktoś ją zaczepia mam ochote mu wpierdolić, kiedy się śmieje nie sposób żebym się z nią nie śmiał. Ona jest dla mnie jak narkotyk dla narkomana, alkohol dla alkohlika jak... jak... jak.. jak powietrze dla każdego człowieka. Ja bez niej usycham. - powiedział zachodząc się od płaczu. Pierwszy raz go widze w taki stanie. Nie miałem pojęcia co robić, czy go przytulić, czy poklepać go po plecach. Nie wiedzialem jak go wesprzeć. Co powiedzieć zeby jeszcze bardziej się nie rozkleił. Wkońcu postanowilem że lepiej będzie jak nic nie zrobie pozwole sie mu wypłakać. Siedzieliśmy w ciszy dopóki Max sie nie odezwał. - Myślisz ze mam jakieś szanse u niej ?
- Z pewnością - uśmiechnąłem się do niego i upiłem łyk piwa. Chłopak zrobił to samo. Atmosfera się rozluźniła, czarny się uspokoił i zaczeliśmy oglądać filmy. Tak zleciał nam dzień...


***~***
KOCHAM WAS !
Przepraszam za wszystkie błędy i niedociągnięcia ale zepsuł mi się Word i źle mi się pisało na blogspocie ;/Ale jakoś wytrwałam ^^ Wiecie jak się zdziwiłam gdy zobaczyłam 31 komentarzy, prawie z krzesła spadłam ! To bylo magiczne, jesteście kochani ! <3 Mam nadzieje że bardzo was nie zawiodłam tym rozdziałem ale nie dość że brak Worda w którym mi się swietnie pisze to też brak weny. Nie przepraszam wene to ja mam na lekcjach matematyki, fizyki i histori no ale cóż nie mam jak tego zapisać.. ;c Jak się wam podoba ? Ja go nie potrafie ocenić :) Może Perspektywa Zayna jest całkiem całkiem ale to dzięki @karolapatka która mi pomagała :) Kocham cie bejbe <3
PROSZE ZOSTAWIAJCIE SWOJE TWITTERY, GG, FACEBOOKI ALBO NUMERY TELEFONU TO BĘDE WAS INFORMOWAĆ NA BIEŻĄCO <3
MUCH LOVE <333