Muzyka nie jest spójnym ciągiem dźwięków, który słyszymy. Muzyką jest to, co wywołuje w nas silną i uderzającą impresję, która to impresja jest spowodowana doszczętną i wyczerpującą ekspresją artysty wykonującego. To jest muzyka. Muzyka to odbicie w tafli wody tego, co gra człowiekowi w duszy.
- Zabije cię! – wydarłam się na całe ryło na Maxa, który stał nade mną z wiadrem wody, przepraszam wróć… z pustym naczyniem, ponieważ jego zawartość wylądowała na mnie. Nie ma to jak miła pobudka w sobotni poranek. Chłopak stał i się szczerzył. Miałam ochotę wybić mu te jego bialutkie ząbki. Całe szczęście się powstrzymałam. Spojrzałam na zegarek który wskazywał 8.15 rano. Nie no tym bardziej mam ochotę go zabić. Niechętnie podniosłam się z łóżka i poczłapałam do łazienki.
Wzięłam orzeźwiający prysznic, po którym się wybudziłam. Co jak co ale woda którą oblał mnie Max była ciepła, więc nic to nie dało. Tylko tyle że wstałam. Założyłam moją czarną bieliznę i poszłam do pokoju po ubrania. Przechodząc przez salon zastałam dziwny widok, Lucas gotował. Co jak co tego bym się nie spodziewała. Podeszłam do niego bliżej i objęłam go w pasie tym samym wywołując u niego stan lękowy. Tylko się zaśmiałam.
- Co pichcisz ? – zapytałam się, jednocześnie napawając się zapachem potrawy.
- Leczo – chłopak powiedział to z taką dumą jakby co najmniej robił Sushi albo jakieś inne wybitne danie. Zaśmiałam się cicho po czym, pocałowałam chłopaka w policzek i poszłam się ubrać.
Dzisiejszy dzień zapowiadał się wspaniale, jak na Londyn była bardzo ładna pogoda. Postanowiłam że ubiorę na siebie jeansowe rurki, biały T-shirt i trampki nabijane ćwiekami.Włosy związałam niezdarnie w kitkę, zrobiłam makijaż i byłam gotowa pokazać się światu.
Podążyłam za zapachem unoszącym się z kuchni. Wnioskując po tym że Maxa nie było w salonie, siedział on przy stole i zajadał się leczem. Weszłam po cichu do pomieszczenia i dziabnęłam bruneta w boczek. Nie był to zbyt dobry pomysł, chłopak się zadławił i zaczął kasłać. Po chwili jednak się już uspokoił i obrzucił mnie zabójczym wzrokiem. Zignorowałam to. Zaczęłam jeść danie które podstawił mi pod nos Lucas. Pierwsze co zrobiłam to powąchałam, czy aby nie spalone.
- Nie bój się nie otrujesz się – zaśmiał się mój przyjaciel, kiedy zauważył jak spoglądam na leczo i na Maxa żeby się upewnić że nie umrę gdy to zjem.
- Ale na pewno ? – zapytałam chłopaka jednocześnie dziobiąc w potrawie.
- To jest pyszne nie marudź – włączył się do naszej rozmowy Max, który do tej pory wcinał.
Popatrzyłam na chłopaka dziwnie i zaczęłam jeść. Co jak co ale dobre to było. Cukinia rozpływała się w ustach, wszystko było idealnie przyprawione. Cale szczęście że nie było mięsa, jeżeli znalazłabym choć odrobine zostawiłabym to w pierony. Nie przełknęłabym ani kawałka. Lucas wie dobrze o tym że nienawidzę mięsa, dlatego go nie dał. Nie było to zbyt na rękę Maxowi, ale kto by się nim przejmował. Po pysznym śniadaniu, czarnulek pomył naczynia, a ja rozłożyłam się w salonie przy tv.
Po jakimś czasie dołączyli do mnie chłopcy ze zgrzewką piwa. Przesiedzieliśmy tak rozmawiając i oglądając programy muzyczne dopóki nie przerwał nam dzwonek do drzwi. Chłopakom nie chciało się wstawać więc wysłali mnie. Z puszką piwa w ręce podążyłam do drzwi, gdy je otworzyłam doznałam szoku. Przed drzwiami stał Ed, mój rudzielec. Szczęśliwa rzuciłam się mu w ramiona, niestety on nie popierał mojego entuzjazmu.
- Znowu pijesz – warknął, jak zwykle na wejściu musi się zacząć czepiać.
- A ty znowu się czepiasz ! – krzyknęłam mu w twarz, chłopak natychmiastowo się rozchmurzył, o co mu chodzi ? Wkurzona założyłam ręce na piersi. – O co ci chodzi ?
- Brakowało mi tego – powiedział ze śmiechem, nie no on to ma poczucie humoru. Na początku wkurzy a potem się z ciebie nabija bo jesteś zła, tak to cały mój braciszek. Chłopak ilustrował mnie wzrokiem. Irytowało mnie to.
- Czego ? – powiedziałam udając obrażoną.
- Wyrosłaś – uśmiechną się po czym po chwili dodał – ale charakterek ci został taki sam. Chłopak dźgnął mnie w boczek, aż odskoczyłam. Teraz wiem co czuł Max. A właśnie wypadało by żeby rudy przywitał się z chłopakami.
Pociągnęłam go do salonu w którym, przygłupy się naparzały. Normalka. Odchrząknęłam, nic to nie dało. Trzeba zastosować inne metody, podłączyłam gitarę do wzmacniacza i wystarczył jeden ruch ręką po strunach i chłopcy siedzieli wyprostowani jak w wojsku. Gdy tylko zauważyli Eda, rzucili się na niego jak ja na ostatnie ciastko. Obściskiwali i obmacywali przy okazji z dobre 10 minut. Czasem się zastanawiam czy Ed nie jest gejem. Ile lat go znam nie widziałam go z jakąkolwiek dziewczyną. Dziwny jest. Po jakiejś chwili, która dla mnie trwała wieczność, chłopcy się od siebie oderwali i spojrzeli na mnie.
- Co znowu ? – popatrzyłam na nich mrużąc oczy. Jak oni mnie wkurzają gdy są we trójkę. Chyba nie ma nic gorszego niż oni razem wzięci. Chłopaki tylko wzruszyli ramionami. Staliśmy wpatrując się w siebie jak jakieś psy przed walką. Nie miałam zamiaru dalej się w nich wpatrywać, rozumiem jakby stał zamiast nich Axl Rose za młodu, to mogłabym się w nich wpatrywać godzinami nawet nie mrugając. Ale niestety to tylko moje marzenia.
W końcu ruszyłam z miejsca i poszłam do swojego pokoju. Włączyłam laptopa, poprzeglądałam strony społecznościowe takie jak facebook i twitter. Nie miałam w zwyczaju siedzieć i się lampić co robią ludzie na tt i dzielić się moimi mądrościami. Jednak dziś coś przykuło moją uwagę. W trendach widniała nazwa naszego zespołu i wszyscy pisali o nim. Nie wiedziałam o co chodzi więc postanowiłam sprawdzić o co chodzi. Jak się okazało Niall Horan i Harry Styles z tego popowego zespołu, jak oni mieli…chyba One Direction, napisali że w niedziele wybierają się na nasz koncert do See One , czyli klubu w którym mamy jutro zagrać. Nie no świetnie, cudownie… teraz zamiast prawdziwych fanów rocka, będą rozszczekane małolaty, które za wszelką cenę będą chciały spotkać swoich idoli. No cóż, nic na to nie poradzę. Zagramy koncert i się z stamtąd zmyjemy. Zamknęłam „okno na świat ‘ po czym podążyłam do chłopaków. Nie zastałam ich w salonie, ani w kuchni w takim razie są na dole. Podeszłam do rury ( tak, mamy taką jak na filmach) i zjechałam po niej do studia. Chłopaki siedzieli, majstrując coś przy Gwen, tak nazwał swoją gitarę Max. Jest jeszcze Debbie i Hayley. Chłopak ma na ich punkcie kręćka. A na Debbie największego. Kocha ją jak własną matkę, nie przepraszam… bardziej. Nie pozwala jej nikomu dotknąć. No chyba że mi. Ja mam specjalne względy. Czasami się zastanawiam czemu.
- Co robicie ? – zapytałam po dłuższym czasie rozmyślań.
- Gwen, zachorowała – zaczął płakać czarny. – jęczy z bólu. Spojrzałam na chłopaka jak na kretyna. Przepraszam ja nie musiałam na niego tak patrzyć, on był kretynem. Kochanym ale kretynem.
- Zawieź ją do szpitala – powiedziałam ze śmiechem. Chłopak się podniósł za gitarą w ręku. I kierował się w stronę drzwi. – gdzie ty idziesz ? – zapytałam zdezorientowana.
- Jadę do szpitala - wykrzyczał przez płacz . Wszyscy nagle się na niego popatrzyliśmy, jak na idiote. Rozumiem można być lekko psychicznym ale żeby aż tak ?
- I co niby zrobią ? podłączą ją do respiratora ? – zaczął się nabijać Lucas, przez co został obdarowany piorunującym spojrzeniem czarnego.
- To jest myśl – wykrzyczałam po chwili ciszy. – podłączymy ją do wzmacniacza.
- I co ci to da ? – odezwał się rudzielec. – przecież nie ożyje – parsknął śmiechem.
Wkurzona wzięłam Gwen od Maxa przez co ten głośno zajęczał, po czym podłączyłam ją do „respiratora’ i tak jak to wcześniej uczyniłam na górze z Hayley, szarpnęłam za struny. Gitara wydała głośny dźwięk przypominający pisk, ale już po chwili, lekkiego strojenia, grała jak należy. Dumna z siebie, wystawiłam język braciszkowi. Chłopak popatrzył tylko i prychną przy czym się opluł. Zaczeliśmy się z niego nabijać, na początku udawał obrażonego ale już po chwili tarzał się po podłodze z nami. Resztę dnia spędziliśmy na oglądaniu tv i graniu w Play Station. Rozmawialiśmy o nowej trasie koncertowej Eda i o naszym jutrzejszym koncercie. Rudy obiecał że wpadnie nas pooglądać z kolegami. Pod wieczór stoczyliśmy bitwę o łazienkę. Wygrał Lucas ale jako że jest dżentelmenem przepuścił mnie pierwszą. Wykąpana rzuciłam się na łózko w salonie i zasnęłam.
~***~
~***~
HAPPY !!!
Rozdział uważam za udany, jeeej pierwszy raz to powiedziałam. Zawsze tylko narzekam. Haha naprawdę mi się osobiście on podoba. Dziękuje za wszystkie komentarze, kocham was <3 Nie będę się rozpisywać, bo nie to tu jest najważniejsze, jeżeli macie jakieś pytania albo uwagi odnośnie bloga proszę piszcie je w komentarzu. Jeżeli chcecie być informowani o nowych rozdziałach, zostawiajcie swoje twittery albo gg. Love <3
Boska moja małpka! <3 jak zawsze cudownie piszesz c: haha ciekawa jestem co się stanie na koncercie, bo coś musi się stać xD doktor Sheeran wskrzeszacz gitar, fajna funkcja :D Czekam na więcej <3
OdpowiedzUsuńOMG.!! Jesteś genialna i ww ogóle cud, miód i co tam jeszcze.!!!! Boski rozdział jak każdy co piszesz więc to żadna nowość..:**
OdpowiedzUsuńKocham cię i czekam oczywiście na kolejne..:)xx
@Dioz_Polish1d
To jest świetne *.*
OdpowiedzUsuń@miluskaa11
Aaaaa phii !
OdpowiedzUsuńPewnie w następnym rozdziale pozna 1D, zakocha się i koniec z zespołem i karierą rockową ! Ja na prawdę nie chcę być złym prorokiem, ale ciężko mi to sobie logicznie wytłumaczyć i przede wszystkim wyobrazić rockową dziewczynę z chłopakiem z One direction za rękę.
x_____X
obiecałam, że zostawię po sobie jakiś ślad, więc zabieram się za komentowanie.
OdpowiedzUsuńhmm, od czego by tu zacząć? wolisz najpierw dobre rzeczy czy złe? zacznę od tych gorszych.
uważaj na przecinki. dość często o nich zapominasz, np. przed "ale", "że", "który".
pisząc czasowniki w liczbie męskiej i w czasie przeszłym nie powinno być "prychną", a "prychnął". i to chyba tyle, co do rzeczy, które bym zmieniła :)
tak, wiem. sama też popełniam masę błędów.
jest to pierwszy rozdział i jak na razie zapowiada się ciekawie. strasznie podobało mi się wprowadzenie wokalisty Guns N' Roses, serio! uwielbiam ich :)
no i nie wydaje mi się, aby to była kolejna przesłodzona historyjka.
mam nadzieję, że rozdziały będą pojawiły się dosyć często i że będę o nich informowana :)
liczę na to, że nie obrazisz się za dość szczery komentarz, bo chyba na tym to polega, prawda?
pozdrawiam
@anitkaa_1D
http://welcome-in-tomlinsons-house.blogspot.com/
hamqampgj pqtdcgtdatpjwm super ci idzie ^^ czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńUuu, zapowiada się rockowo. Chociaż widać, iż perspektywa grania dla "rozwrzeszczanych małolat" nie przypadła Jade do gustu. Mi pewnie też by się to nie uśmiechało, ale znowu pojawią się dwaj panowie, którzy (jestem pewna!) będą coś tam chcieli od Backstage.
OdpowiedzUsuńAkcja z gitarą - mhm - hahhahaha xd rozbrajająca!
Wiesz, ze uwielbiam to opowiadanie, prawda?
Taka rada na przyszłość... ej, no. nie. Pisz przecinki, a będzie dobrze!
Koooocham, xoxo
Już nie mogę się doczekać tego koncertu <3 skoro będzie tam Niall i Harry to pewnie zakocha się w którymś z nich, a tak liczyłam na Zayna albo Louisa :P ale i tak będę czytać :) Ogólnie świetny rozdział i całe opowiadanie zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńsuper :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe! Genialne! Świetnie piszesz. Bardzo mi się spodobało. Naprawdę. Jeżeli znajdziesz chwilkę zajrzyj do mnie:
OdpowiedzUsuńbigstarasjustinbieber.blogspot.com
Pozdrawiam, twitter: wnuk_kinga.