poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział 10

Perspektywa Jade:

Weszłam do pokoju i zaparło mi dech w piersiach. Pokój był niesamowity. Chyba nawet przeżyję, że mieszkam z Lalusiem. Puściłam torby, które miałam w rękach, rzuciłam się na łóżko i rozwaliłam pościel.
- Moje! - krzyknęłam i pokazałam chłopakom język. Oni tylko spojrzeli na siebie, jakby mieli się pozabijać i zaczęli biec do łóżka obok mnie. Zayn rzucił tam swoje rzeczy, już po chwili leżał i się do mnie szczerzył. Nie powiem, całkiem sprytnie. Cały czas na mnie patrzył, wkurzyłam się, więc przewróciłam oczami. Odwróciłam wzrok, by spojrzeć na Maxa. Był przygnębiony, szybko wstałam z łóżka, podeszłam do niego i mocno go przytuliłam, uśmiechnął się. Nagle poczułam ogromną chęć zajarania. Skierowałam się przed wejście do busa biorąc tym paczkę Marlboro. Zapaliłam papierosa. Jakąś minutę później zobaczyłam mulata, który zrobił to samo.
- Czemu tak na mnie patrzyłeś? - postanowiłam przerwać ciszę, która panowała między nami.
- kiedy? - powiedział jakby nie wiedział o co mi chodzi.
- Nie udawaj głupszego niż jesteś, Malik. - strzepnęłam popiół z papierosa.
- Zastanawiałem się, kiedy mi ulegniesz. - spojrzał na mnie zaciągając się.
- Ja? Ulegnę? - prychnęłam. - Widać, że mnie nie znasz.
- A skąd wiesz, że tego nie zrobisz? - zbliżył się do mnie.
- Wiem... - stanęłam na palcach. - bo nie jestem łatwa. - wyszeptałam mu w usta. Przeniosłam wzrok na jego szyję.
- Co to jest? - wskazałam fioletowo-różowy ślad.

Perspektywa Zayna:
Tego bałem się najbardziej. Zauważyła. Szczerze mówiąc miałem nadzieję, że nie zwróci na to uwagi.
- Ale o co ci chodzi? - postanowiłem udawać idiotę.
- To. - delikatnie dotknęła miejsca na mojej szyi.
- Wiesz... - odwróciłem wzrok. - jesteś pewna, że pamiętasz wszystko? - zaakcentowałem ostatnie słowo.
- Że niby ja to zrobiłam? - krzyknęła odsuwając się ode mnie. - Nie, to niemożliwe. - usiadła na ziemi. - Musiała ci to zrobić jakaś laska z klubu.
- Może i dla ciebie jestem idiotą, ale na pewno nie dziwką. - wkurzyłem się. Jakim prawem osądza mnie o coś takiego?
- Ja tylko głośno myślę. - wstała. - Najlepiej będzie jeśli o tym zapomnimy.
- Ok. - udałem, że mnie to nie wzruszyło, jednak tak naprawdę cholernie bolało. Jestem pewny, że to ona. Bo kto inny?! Poszedłem do środka, na szczęście nie zastałem tam McFlaya. Skierowałem się na dół, usiadłem na 'kanapie' obok Tommo i Irish Boy'a i zacząłem oglądać film.
- Ej, a co wy na to, żeby pójść do Nando's? - Niall nagle wstał. Wszyscy się zgodzili.
- Jade, idziesz z nami? - krzyknął Max.
- Już. Jestem gotowa! - wyłoniła się zza drzwi naszego pokoju, zlustrowałem ją wzrokiem i ugryzłem wargę. Wyglądała ładnie. Jak zwykle.
- Przestań się na nią gapić i chodź. - Liam pociągnął mnie za rękę. Harry zaproponował, żeby iść na piechotę, wszyscy się zgodzili. Podczas drogi śmialiśmy się i rozmawialiśmy, czas ogólnie minął przyjemnie. Tylko gitarzysta Backstage gapił się ciągle na brunetkę. Co mnie w tym wkurza? Może to, że patrzy na nią jakby miał ją zaraz zapłodnić? Już otwierałem usta, żeby coś powiedzieć, jednak...
- Już jesteśmy! - Żarłok zaczął skakać ze szczęścia. Gdy się uspokoił weszliśmy do środka. Zamówiliśmy jedzenie i podeszła do nas grupka dziewczyn.
- Cześć. - blondynka uśmiechnęła się nieśmiało.
- Cześć. - głos Styles'a rozniósł się po sali.
- Wiemy, że jesteście na obiedzie, że to wasz czas wolny i  tak dalej, ale... - zamilkła na chwilę, wzięła głęboki oddech. - mogłybyśmy zrobić sobie z wami zdjęcia? - szkoda mi jej, widać, że się stresuje.
- Pewnie. - razem z Backstage wstaliśmy i zrobiliśmy wspólną fotkę. Podziękowały i gdy się oddalały można było usłyszeć tylko:
- Widzisz, mówiłam, że nie będzie tak strasznie.
- Jade, czy my wyglądamy aż tak strasznie? - uniósł brew Liaś.
- Nie, aż tak bardzo to nie. - zaśmiała się. Zjedliśmy i wyszliśmy z restauracji.
- Chodźmy jeszcze na spacer. Muszę spalić te kalorie. - klepnęła się w całkowicie płaski brzuch.
- Ty? Spalać? Co? - dźgnąłem ją palcem w to miejsce. Zaśmiała się i ruszyła przodem, miałem dobry widok na jej idealny tyłek. Przygryzłem wargę, jak to mam w zwyczaju i ruszyłem za brunetką. Max podszedł do niej i chyba chciał objąć ją ramieniem, jednak w końcu odpuścił widząc, że robi coś w telefonie. Śmieszyła mnie jego determinacja, jeśli wie, że ona nic do niego nie czuje to powinien odpuścić. Spojrzałem w prawą stronę i jedyne co mogłem pomyśleć to:
- Co to kurwa jest?! - krzyknąłem przez co oczy wszystkich były zwrócone na mnie.

Perspektywa Jade:
Szłam sobie spokojnie ulicą gdy nagle otrzymałam sms-a.

Od: Rudy

Widzę, że szybko działasz. No nic, powodzenia. 
P.S. Powiedz mu, że jeśli cię skrzywdzi to go osobiście wykastruję!

Ja? Szybko działam? Wykastrować? Nie odpisałam, no, bo co? Schowałam komórkę do kieszeni i spojrzałam na Maxa. Ostatnio dziwnie się zachowuje. Może jest gejem, tylko boi mi się o tym powiedzieć? Nie, to nie możliwe. Pokręciłam głową. Szłam i obserwowałam okolicę, gdy nagle usłyszałam głos Lalusia.
- Co to kurwa jest?! - spojrzałam na niego podobnie jak reszta chłopaków. Wpatrywał się w jakąś gazetę w kiosku, więc postanowiłam podejść. Wzięłam do ręki czasopismo, na które się tak gapił. Zrobiłam wielkie oczy.
- No to mamy nową pakę. - zaśpiewał Harry. Na okładce widniało zdjęcie moje i Malika. Całujących się.
~~*~~
Witajcie!
To mój pierwszy rozdział na tym blogu. Przede wszystkim chciałabym Wam coś powiedzieć - wiem, że nie zastąpię autorki, jednak mam nadzieję, że jestem choć w połowie tak dobra, jak ona.
Przepraszam za tak krótki rozdział, ale chciałam, żeby się skończyło w tym momencie. Mam nadzieję, że nie zrezygnujecie z czytania bloga i dacie mi szansę.
Przy okazji chciałabym was zaprosić na mojego drugiego bloga - Stay With Me Forever

Pozdrawiam :) xx

@GosiaMalik

sobota, 25 maja 2013

Pożegnanie

Kochani z przykrością to mówię ale muszę się z wami pożegnać, trudno mi to robić ale nie jestem w stanie dalej prowadzić tego bloga. Ale nie martwcie się zostawiam was z utalentowaną  @GosiaMalik  jestem pewna, że pokochacie jej styl pisania tak jak pokochaliście ( mam nadzieje xD ) mój - moja skromność.
Nie będę się rozpisywać bo już prawie płacze, ta decyzja jest głęboko przemyślana i już jej nie zmienię. Pamiętajcie, że was kocham :) Widzimy się przy następnym rozdziale, którego to nie ja będę autorką ale za to będę jednym z wśród komentujących.

 Kochamm was @aww_paulaaa <3

Rozdział 9

" Najważniejsze uczucie w życiu człowieka? Uczucie posiadania kogoś kto będzie zawsze, nieważne o porę roku czy dnia, nieważne czy dobrze czy źle. "


Perspektywa Zayna :
 Od czasu kiedy Louis zobaczył na mojej szyi malinkę chłopcy nie dają mi spokoju, ciągle wypytują co robiłem wczorajszej nocy i czy plamkę na mojej szyi zrobiła Jade.. Z chęcią odpowiedziałbym im na te pytania ale sam nie jestem pewny co robiłem tamtej nocy, czy pomiędzy mną a Jade coś zaszło ? Czy to ona mi zrobiła tę malinkę ? W mojej głowie kłębiło się wiele myśli. Niczego nie byłem pewny, niby czarnowłosa mówiła, ze nic pomiędzy nami nie zaszło.. ale czyżby na pewno ? Leżałem na łóżku w swoim pokoju rozmyślając dopóki do mojego pokoju nie wparował Harry. Niechętnie wyjąłem słuchawki z uszu i spojrzałem na chłopaka.
- Stary, zbieraj się jedziemy do Jade i chłopaków. - powiedział stojąc w drzwiach. Natychmiastowo poderwałem się z miejsca i z przerażeniem popatrzyłem na chłopaka, który stał i się do mnie szczerzył.
- Po co ? - zapytałem z przerażeniem w głosie. Po co my tam mamy jechać ? Jak ja jej spojrzę w oczy? Dzisiejszego ranka wszystko było prostsze...
 - Za dwa dni wyjeżdżamy w trasę i musimy wszystko obgadać.- odpowiedział. - zapomniałeś ? - po chwili dodał. Pokręciłem przecząco głową, ale tak na prawdę zapomniałem o tym. Hazza uśmiechnął się do mnie i zniknął za drzwiami krzycząc jeszcze, że za godzinkę mam być na dole. Ja natomiast poszedłem do łazienki. Odkręciłem kurek i stanąłem pod ciepłym strumieniem wody. Starannie wmasowałem w swoje ciało balsam oliwkowy po czym go spłukałem, następnie umyłem włosy szamponem truskawkowym. Po około pół godziny wyszedłem z pod prysznica, wytarłem swoje ciało i ubrałem świeże czarne bokserki. Ręcznikiem wysuszyłem włosy i zaczesałem je jak zawsze do góry. Wyszedłem z łazienki i poszedłem po jakieś ubrania do garderoby. Ubrałem czarne jeansy, szary top z czaszką a do tego czarne conversy. Popsikałem się jeszcze perfumami z Playboya i zbiegłem na dół. Chłopcy nie byli jeszcze gotowi, więc postanowiłem iść zapalić szluga. Wyszedłem przed dom i usiadłem na schodkach, z kieszeni wyjąłem paczkę papierosów i kiedy już miałem zapalić  z domu wyszły te pajace. Zły schowałem paczkę do kieszeni i ruszyłem w kierunku samochodu. Harry usiadł za kierownicą a Louis koło niego. Reszta usiadła z tyłu, gdy tylko zająłem miejsce koło okna założyłem słuchawki i włączyłem sobie muzykę.Pierwszą piosenką jaka leciała było  "Summertime „ Backstage. Słysząc głos Jade na moją twarz natychmiastowo wkradł się uśmiech. Całą drogę słuchałem muzyki i rozmyślałem. Z "fazy" wyrwał mnie głos Liama, który poinformował nas, że jesteśmy już na miejscu. Wyjąłem słuchawki z uszu, zwinąłem je w kłębek i włożyłem do kieszeni. Niechętnie wysiadłem z auta i podążyłem za chłopakami.
 - Hej - przywitaliśmy się z Lucasem, który otworzył nam drzwi.
 - Siema, wchodźcie. - powiedział wskazując gestem ręki aby wejść. Niepewnie przekroczyłem próg drzwi i skierowałem się do salonu. Razem z chłopakami usiadłem na sofach i wpatrywałem się w włączony telewizor, na którym akuratnie leciał koncert legendarnej grupy Guns N Roses. Z zaciekawieniem zacząłem go oglądać, nie jestem nie wiadomo jakim fanem ale członków  i piosenki znam. Do pokoju wszedł Max, przywitał się ze wszystkimi mi posłał jedynie groźne spojrzenie na co się do niego uśmiechnąłem. Nie mam pojęcia dlaczego ale nie lubię tego kolesia, wydaje się być taki próżny i z całą pewnością jest wrogo nastawiony co do mojej osoby. Ewidentnie mnie nie lubił, a powodem byłaprawdopodobnie Jade, coś mi się wydaje że ten chłopak coś do niej czuje. Nie daje mi i Jade zostać nawet przez chwile sam na sam, jest zazdrosny... coż nie dziwie się mu, też bym był o nią zazdrosny. Kontynuowałem oglądanie TV do momentu w którym do pokoju wbiegła czarnowłosa z miseczką puddingu, na co Horan aż poderwał się z miejsca, ale gdy tylko zobaczył, że JD nie ma zamiaru się z nikim dzielić usiadł zasmucony. Długo to nie potrwało bo Lucas przyniósł mu druga miseczkę.
- Axl - dziewczyna wykrzyczała rzucając się na sofę obok Louisa
- Nie Axl a Louis zacna dziewojo - Boo wyszczerzył się do czarnowłosej, na co ta prychnęła i włożyła sobie łyżeczkę z czekoladowym puddingiem do buzi, chwile potem wypluła go na podłogę widząc jak Axl ściąga koszulkę na scenie, tym razem to ja prychnąłem, dziewczyna skarciła mnie wzrokiem.
- No co ? - zapytałem zirytowany - mam lepszą klatę niż on, wróć on nie ma klaty i z resztą on już jest stary.
- Lepiej z nią nie zadzieraj w sprawie Axl - wtrącił się Lucas
- Chuj mnie obchodzi twoja klata, Axl wygląda jak Grecki Bóg więc się przytkaj - warknęła. Ohoho dziewczyna ma temperament, za chwile się na mnie chyba rzuci.
- Jak on wygląda jak Grecki Bóg, to ja jak Bóg Wszechświata - zaśmiałem się. Atmosfera w pokoju się zagęściła, panowała nieprzyjemna cisza w której słychać było tylko cichy chichot Louisa któremu Harry zakrywał ręką buzię. JD popatrzyła na mnie z politowaniem i wróciła do oglądania koncertu. W salonie ponownie zapanował gwar, wszyscy się śmiali i rozmawiali, co chwile byliśmy uciszani przez czarnowłosą. Gdy w końcu skończył się ten koncert GNR, dziewczyna zaczęła z nami rozmawiać.
- No to jak chłopaki trasa za 2 dni - poinformował nas Max jakbyśmy nie wiedzieli, ten typek strasznie działa mi na nerwy, i jeszcze widok jak Jade się do niego klei, albo wróć on do niej. Nie mogłem na to patrzeć, wstałem i wyszedłem z domu, usiadłem na schodkach i z kieszeni wyjąłem paczkę fajek, włożyłem jednego do ust i zapaliłem. Dym natychmiastowo wypełnił moje płuca, kocham ten zapach ale muszę rzucić, obiecałem to sobie, rodzinie i moim fanom, nie mogę ich zawieść.


Wkurzony wywaliłem niedokończonego peta i zdeptałem nogą. Spokojniejszy wszedłem do domu i usiadłem ponownie w salonie. Z tego co zrozumiałem to omawiali trasę. Usiadłem obok Horana i podkradłem mu jednego chipsa.
 - Ejj to moje - zawył,  na co się roześmiałem a reszta mi zawtórowała, przez resztę wieczoru obgadywaliśmy trasę m.in. jakie pierwsze miasto, czym będziemy jeździć, kiedy wywiady i takie tam podobne. Widać było, że Jade jest już zmęczona tak samo jak i my, postanowiliśmy już jechać.
 - No to co chłopaki jutro zbieramy się u nas w domu i w piątek rano jedziemy - powiedział Liam na odchodne.
- oki - doki - powiedziała na wpół śpiąca księżniczka, po czym wpadła w ramiona Maxa i zasnęła.
- Słodko - zaśmiał się Harry. Nie wiem o co chodzi ale Hazza coś mało się odzywa, będę musiał z nim porozmawiać. Pożegnaliśmy się z chłopakami i pojechaliśmy do domu. Ledwo żywy wspiąłem się po schodach na gorę i nawet się nie rozbierając padłem na łóżko i zasnąłem.
 Perspektywa Jade :
 - Jade wstawaj śpiochu i się ubieraj - obudził mnie krzyk Lucasa nie chcąc go słuchać naciągnęłam na głowę poduszkę i próbowałam zasnąć, chłopak jednak mi to uniemożliwił. Ściągnął ze mnie kołdrę, wziął na ręce i zaniósł do łazienki i postawił pod prysznic odkręcił kurek z zimną wodą i nie obchodziło go nawet że jestem w piżamach. Nie próbowałam uciekać wiedziałam że nic to nie da. gdy tylko poczułam pierwsze krople zimnej wody przez moje ciało przeszedł dreszcz, z kolejna dostawą wody było coraz lepiej aż w końcu się przyzwyczaiłam do takiej temperatury. Wygoniłam Lucasa z łazienki, rozebrałam się i postanowiłam wykąpać, i tak byłam już mokra więc nie było sensu iść na śniadanie a potem wracać się kąpać. Po kąpieli nasmarowałam się olejkiem arbuzowym i wysuszyłam włosy. Zrobiłam lekki makijaż i ubrałam się w czerwone rurki, czarny podkoszulek Nirvana i conversy. Moje kudły związałam w kitkę, przyszykowana poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. Z lodówki wyjęłam sobie sok pomarańczowy, ser, sałatę i pomidora z tych produktów zrobiłam pyszne kanapki, które w ciągu 2 minut znikły z talerza, najedzona poszłam do chłopaków którzy się już pakowali postanowiłam ze zrobię to samo. Wbiegłam do swojego pokoju z czarną wielką walizką postawiłam ją przed szafą i długo nie myśląc wpakowałam do niej wszystkie rzeczy, potem przeszłam do łazienki z której wzięłam moje kosmetyki gdy skończyłam się pakować - co wyjątkowo poszło mi szybko - moja torba nie chciała się domknąć więc parę zbędnych rzeczy wyrzuciłam. Do podręcznej torby wzięłam ładowarke do telefonu, telefon, laptopa, tableta i mp4 oraz inne drobiazgi takie jak chusteczki, pomadka, puder jakaś woda i tabletki w razie czyjejś choroby lokomocyjnej. Ogarnięta poszłam pomóc Lucasowi
-  Nie zapomnij majtek - zaśmiałam się widząc jak blondyn wszystko dokładnie zapisuje na liście, co ma a czego nie ma.
- Może nie zapomnę - zaśmiał się gardłowo jak to miał w zwyczaju robić. Usiadłam koło niego na podłodze i patrzyłam jak chłopak pakuje swoje rzeczy.
- Może byś pomogła - powiedział składając spodnie
 - Nie ma takiej opcji - wytknęłam mu język, podniosłam się z ziemi i poszłam do Maxa, który wrzucał do walizki rzeczy jak popadnie, czyli tak samo jak ja, zaśmiałam się po czym pomogłam mu ogarnąć ten bajzel który panował w jego pokoju. Po skończonej pracy czarny podziękował mi soczystym buziakiem w policzek i zanieśliśmy walizki przed dom. Zamówiliśmy taksówkę i po 30 minutach byliśmy u chłopaków. Max i Lucas podążyli od razu do salonu, ja zostałam przed domem zapalając szluga, po skończonym " truciu się " weszłam do domu w którym panował istny bajzel, porozrzucane ubrania, puszki po piwie, resztki jedzenia i opakowania po czipsach. Usiadłam z chłopakami przed tv i zaczęłam oglądać niczego nie warty program rozrywkowy - kogo obchodzą czyjeś problemy ?  - pomyślałam wgryzając się w jabłko które dał mi Liam.
- O której wyjeżdżamy ? - zapytał znudzony Max.
 - Około 07:00 - odpowiedział mu Louis.
 - Tak wcześnie - zaczął marudzić.
- Już gwiazdorzy - Mulat prychnął
 - Coś ci nie pasuje ? - Czarny naskoczył na Lalusia, który właśnie zajadał się muffinami. Spojrzałam kątem oka po chłopakach, którzy mieli niezbyt ciekawe miny. Max miał już coś jeszcze powiedzieć mulatowi, ale gdy poczuł, moją rękę oplatającą jego ramie uspokoił się. Obdarzyłam go uśmiechem i przytuliłam. Usłyszałam tylko ciche burknięcie Zayna które zignorowałam. Czas mijał bardzo szybko nim się obejrzeliśmy była 24:00. Czas najwyższy iść spać. Liam ustąpił mi swoje łóżko, a Niall chłopakom. Zmęczona zasnełam. Obudziłam się około 6 nad ranem, zauważyłam, że pod dom chłopaków zajechał już tour bus. Był on koloru czarno -czerwonego z wizerunkiem chłopaków. Jeden z szoferów zabrał nasze bagaże i zapakował do naszego "nowego domu ", my natomiast poszliśmy się ogarnąć a następnie obejrzeć jak wygląda środek busa. Pierwszy wszedł a w prawdzie wbiegł Louis a za nim Niall, reszta szła spokojnie z tyłu, zauważyłam, ze Harry prawie w ogóle się nie odzywa ani nie uśmiecha. Bedę musiała z nim porozmawiać, tak nie może być, ze Harry Styles zachowuje się jakby był truposzem. Zero uśmiechu, zero entuzjazmu, tak nie może być ! Jako ostatnia weszłam do busa, rozejrzałam się po nim i stwierdziłam, że jest niesamowity. Nie wyglądał jak standardowy tour bus, był magiczny.


- Czas na podzielenie się pokojami i łóżkami ! - zarządził Liam. Usiedliśmy na kanapie w " salonie" i zaczęliśmy kłócić się o pokoje.
 - Cisza !! - tym razem zabrał głos Lucas. - będziemy ciągnąć zapałki. Będą trzy zestawy : krótkie, średnie i długie.
 - Ja zaczynam ! - wykrzyczał Niall - kiwnęliśmy na zgodę. Liam połamał zapałki według ich ilości. Zaczęliśmy wyciągać po kolei. Niall wyciągnął długą, następnie wyciągał Harry któremu trafiła się także długa zapałka, Lou widząc, że prawdopodobnie nie będzie z Harrym się załamał. Lucas wyciągnął średnią, Max krótką, Liam średnią, następnie ja wyciągnęłam krótką na co się ucieszyłam, że będę w pokoju z czarnym. Zostały dwie zapałki krótka i długa oraz Louis i Zayn, w duchu modliłam się aby do naszego " królestwa" dołączył Louis. Widać było, że Max też tego chce, ale jak zawsze nie poszło po naszej myśli krótką zapałkę wyciągnął Zayn, uradowany Louis, wskoczył Loczkowi na barana i zaczął wrzeszczeć ze szczęścia.
 - Zrobione ! Ja i Lucas jesteśmy razem, Harry, Louis i Niall no i Jade, Zayn i Max - ogłosił Liam, w tym samym czasie co Liam skończył swoją gadkę Max zmierzył morderczym wzrokiem Zayna a Zayn Maxa. 

 Zapowiada się świetne pół roku.

                                                    ***
                                             Przepraszam.

Na samym początku chciałabym przeprosić za to, ze tak dawno nie dodawałam rozdziału ale na początku testy, potem nie miałam internetu, następnie weny i znów internetu. Ale wkońcu się zmotywowałam i dodaje rozdział ! :)
Dziękuje za wszystkie wejścia i komentarze, bardzo mnie to raduje. Ale niestety mam złą wiadomość.. prawdopodobnie usunę tego bloga chyba, że znajdzie się ktoś chętny do jego kontynuowania. Jeżeli ktoś z was jest zainteresowany to niech pisze na moim twitterze @aww_paulaa, albo poda swoje gg w komentarzu.
Kocham was.
                                                                         +
Zapraszam na mój nowy blog, który prowadze z cudowną @beautiful_xLife <3

 [back-2-bradford.blogspot.com]

Opowiadanie o uczniach, zamieszkałych w Bradford – niewielkiej miejscowości w Anglii. Tak jak to bywa w szkolnym społeczeństwie: byli ci popularni i szare myszki; wysportowani i ścisłowcy; kujoni i piękne zdziry.

Zwyczajne, angielskie życie nastolatków: imprezy, alkohol, seks, narkotyki, kompromitacje, szkoła.

Jedna rzecz zmieniła Liceum.

Potem rodziny.

Miasto.

Ich.


wtorek, 9 kwietnia 2013

Rozdział 8


Bo wszystkie drogi stąd prowadzą na tory
Wszystkie drogi stąd na kolejowy most
Staram się z całych sił lekceważyć niedosyt
Tu miłość trzyma się na ślinę
A szczęście o włos
Perspektywa Jade:


Obudziłam się z niesamowitym bólem głowy, a żeby tego było mało w całkiem nieznanym mi pomieszczeniu z obcym mężczyzną w łóżku. Na całe szczęście byłam ubrana. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, wszystko było urządzone nowocześnie, beżowe ściany, białe meble. Typowy wystój każdego hotelu.


Wzrokiem szukałam łazienki w której mogłabym wsiąść prysznic i wyjść niezauważona z pokoju. Niestety kiedy próbowałam się podnieść, mój towarzysz mi to uniemożliwił. Swoim ramieniem objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Wtedy zobaczyłam kim był. To ta osoba, która od dłuższego czasu nie daje mi normalnie funkcjonować, za każdym razem gdzie się nie pojawię on tam też jest. Osoba która szczerze nienawidzę. Ciemny brunet wydał z siebie dziwne dźwięki po czym przyciągną mnie do siebie jeszcze bliżej, o ile tak się da. Czułam na swojej szyi jego ciepły oddech, było to przyjemne ale wiedziałam, że w takiej pozycji nie możemy pozostać dłużej niż jedną minutę. Próbowałam sie wyszarpać z jego uścisku, niestety trzymał mnie bardzo mocno. Postanowiłam go obudzić.
- Zayn! - wykrzyczałam mu wprost do ucha. Chłopak ani drgną. - Zaynn!.- krzyknęłam jeszcze głośniej. Nic to nie dało. Prędzej obudziłabym truposza niż jego. Leżałam w jego objęciach, próbując przypomnieć sobie wczorajszy wieczór.
- Czego ślicznotka sobie życzy? - zapytał młody bardzo przystojny barman.
- A co przystojniaku polecasz ? - zatrzepotałam rzęsami w jego kierunku, na co się zaśmiał.- hymmm - udał że myśli. - może drinka ?

- może być, ale takiego mocnego słodziaku. - posłałam mu szeroki uśmiech. Chłopak zaczął przyszykowywać mi drinka, popisując się przy tym. - kiedyś ci wyjdzie. - zaśmiałam się widząc jak nieudolnie to robi.
- mocno się zbłaźniłem ? - zapytał lekko zmieszany, stawiając napój na blacie. Pokręciłam głową, po czym zabrałam się za sączenie drinka. Rozejrzałam się po klubie, same nieznane mi osoby. Odwróciłam się znów do barmana podając mu pustą szklankę, prosząc o następną. Po wypiciu znacznej ilości alkoholu ruszyłam na parkiet. Poczułam jak mulat poruszył się, jednocześnie poluźniając uścisk. Długo nie myśląc wyrwałam się z jego objęć. Usiadłam na skraju łóżka tak, że moje stopy nie sięgały do podłogi. Jeszcze raz spojrzałam na bruneta i zeskoczyłam z łóżka, podążyłam w kierunku łazienki. Zdjęłam z siebie ubrania, które miałam zeszłej nocy i wskoczyłam pod prysznic. Zmywając z siebie cały brud z poprzedniej nocy, przypomniał mi się kolejny urywek z wczorajszego wypadu do klubu. Bujałam się w rytmie nieznanych jak dla mnie piosenek z nieznanym młodzieńcem, który był nadzwyczaj przystojny. Blond krótko szczyżone włosy były idealnie postawione na żelu, ciemnoniebieskie oczy pięknie kontrastowały z jego jasną karnacją. Jego uśmiech był zniewalający. Ubrany był w jasne luźne rurki i czarny podkoszulek z wizerunkiem Michaela Jacksona. Ideał. Zatraciłam się w rytmie muzyki gdy nawet nie poczułam kiedy ktoś mnie wyrwał z objęć blondyna i znalazłam się wtulona w tajemniczego bruneta. Nie mogłam rozpoznać jego twarzy, jedyne co widziałam to jego bursztynowe tęczówki i czułam śliczny zapach perfum pomieszany z wonią alkoholu i papierosów.
- Jak masz na imie piękny. - wymruczałam mu do ucha. Chłopak ochryple się zaśmiał.
- Zayn, kotku. - zemdliło mnie, właśnie tańczyłam z moim największym wrogiem. - a ty ? - wymruczał.
- Jade, idioto. - warknęłam. Gdy tylko usłyszał moje imie zaśmiał się głośno i mocniej się we mnie wtulił. Zakręciłam kurek z wodą, i wyszłam z kabiny prysznicowej. Starannie wytarłam całe ciało i z niesmakiem naciągnęłam na siebie moje wczorajsze ubrania. Mimo tego, że wiedziałam, że miałam je na sobie tylko przez jeden wieczór myśl, że miałam je na sobie poprzedniego dnia, spałam w nich i do tego miałam dziś w nich dalej chodzić, obrzydzała mnie. Umyłam zęby i twarz, wysuszyłam włosy suszarką którą znalazłam w hotelowej szafce i upięłam je w koczka. Wyszłam z łazienki, Zayn już nie spał.
- Co, co ty tu robisz ? - zapytał zmieszany. Zaśmiałam się głupkowato.
- Myślałam że ty mi to wytłumaczysz - parsknęłam. Widać było po nim że jest nieco zdezorientowany całą sytuacją. Myślał chyba że rzucę się na niego czy coś. Fakt, zrobiłabym to gdyby nie silny ucisk w mojej głowie zwany kacem.
- Nic nie pamiętam. - powiedział podnosząc się łokciami na łóżku. - czy my, no wiesz ? - poruszył znacząco brwiami. Zaśmiałam Sie, po czym po chwili spoważniałam.
- Nie, chyba nie, na pewno nie - oświadczyłam stanowczo..- Szkoda . - parsknął śmiechem, ale po chwili się opamiętał gdy zobaczył mój morderczy wzrok. - ale na pewno nic nie pamiętasz ?
- Tylko urywki. - wybąkałam. - a ty ? - spojrzałam na Lalusia.
- Nic, kompletnie nic, pustka. - wymamrotał. - ciekawe jak się tutaj znaleźliśmy.
- Też się nad tym zastanawiam. Szliśmy całą drogą śmiejąc się w niebogłosy. Byłam na tyle pijana że nie przeszkadzało mi towarzystwo mulata wręcz cieszyłam się, że nie musze spędzać tej nocy sama. Przechodziliśmy obok parku, nawet nie wiem kiedy mulat zdążył mnie przewiescic przez ramie i wbiec w sam środek " dżungli" Cała zapłakana od śmiechu biłam mulata pięściami po plecach, krzycząc żeby mnie puścił. Nie posłuchał, biegaliśmy po parku strasząc tamtejsze zwierzęta aż nie napotkaliśmy się z przeszkodą, a mianowicie wielkim kamieniem przez któren się przewróciliśmy i dzięki któremu Zayn leżał na ziemi a ja na nim. Chciałam się podnieść, nie puścił mnie. Leżałam na chłopaku śmiejąc się jeszcze głośniej niż przed upadkiem.
- Puść mnie - błagałam przez śmiech.
- Nie ma tak łatwo - zaśmiał się przebiegle. - buzi - wyszczerzył się i zamknął oczy i uformował usta w dzióbek.Przybliżyłam się do chłopaka, pocałowałam go w policzek. Nie był na to przygotowany więc szybko wyrwałam się z jego objęć.- Jędza ! - wykrzyczał podnosząc się z ziemi.
- Ktoś mi już to mówił. - zaśmiałam się.
- I miał racje. - wyszerzył się jak to miał w zwyczaju. - chodź. - chwycił moją dłoń i podążyliśmy w nieznaną mi stronę.Otrząsnęłam się z moich myśli, wzrokiem poszukałam mulata, nie było go. Usłyszałam szum wody, brał kąpiel. Próbowałam sobie jeszcze coś przypomnieć. Rzuciłam się na łóżko i rozmyślałam co robiliśmy. Było trudno coś jeszcze sobie przypomnieć, jednak...Zmęczona sunęłam stopami dobre 10 metrów za Zaynem, który cały czas sie ze mnie śmiał.
- Spać !! - wydarłam się. Chłopak zatrzymał się i poczekał aż do niego doczłapie. Gdy wreszcie stanęłam obok niego. Uniósł moje biodra do góry tak, że usiadłam mu na barana i tak przeszliśmy dalszą część drogi. Stanieliśmy przed wielkim hotelem, zeskoczyłam z chłopaka pleców i stanęłam obok niego. Chwile potem pociągnął mnie w stronę wejścia.
- Dzień dobry. - wyszczerzył się do kobiety na recepcji. Szturchnęłam go łokciem w bok i popatrzyłam na niego znacząco. - Dobry wieczór. - poprawił się.
- Dobry wieczór. - odpowiedziała. - w czym mogę pomóc ?
- Chciałbym wynająć pokój, na nazwisko Zayn Malik - uśmiechnął się.
- Tak, oczywiście. Pokój numer 94 - podała nam kulczyki. - zapłacą państwo przy wyjściu.
- Dziękujemy - uśmiechnęliśmy się do recepcjonistki i chwiejnym krokiem podążyliśmy do windy.Wyjechaliśmy na 13 piętro. Odnaleźliśmy wzrokiem nasz pokój i przekręciliśmy klucz. W środku panował półmrok, zaświeciliśmy lampkę i długo nie myśląc rzuciliśmy się na łóżko. Zasnęliśmy.Uradowana, że nic pomiędzy nami nie zaszło, zeskoczyłam z łóżka i pobiegłam do łazienki. Otworzyłam drzwi.
- Zayn ! Przypomniałam sobie. - zaśmiałam się, ale gdy tylko zobaczyłam stojącego przedemną mulata bez niczego na sobie mina mi zrzedła. Wycofałam się z łazienki powolnymi kroczkami zasłaniając oczy, co chwile unosząc któryś z palców żeby podglądnąć. Weszłam do pokoju i usiadłam na skraju łóżka. Po chwili do pokoju wszedł mój towarzysz.
- Przepraszam
- Nic się nie stało. - zaśmiał się. - o czym chciałaś mi powiedzieć ?
- O tym że sobie przypomniałam - wyszczerzyłam sie. - Nie całowaliśmy się i ze sobą nie spaliśmy.
- Szkoda, no ale cóż innym razem - zaśmiał się a ja o dziwno razem z nim.
- Oby nie. Pokój ty wynająłeś - uśmiechnęłam się szeroko.
- No spoko, czyli się zbieramy co nie ? - zapytał uradowany.
- Nie tak szybko - zaśmiałam się.
- O co chodzi ? - zapytał zdezorientowany.
- Musisz zapłacić - wytknęłam mu język. chłopak dziwnie się na mnie popatrzył. - co się patrzysz ?
- A ja nie zapłaciłem ? - pokręciłam głową. - ale ja nie mam nic już przy sobie. - powiedział lekko wystraszony. - nawet nie mam telefonu.
- Twój problem. - parsknęłam śmiechem i wyszłam z pokoju, zostawiając go samego.Niestety moje sumienie nie pozwoliło mi uczynić to co chciało serce i rozum. Wróciłam się spowrotem.- Zadzwoń do Liama - rzuciłam mu telefon. Chłopak podziękował i wybił numer do przyjaciela. Chwile z nim porozmawiał i się rozłączył.
- I co ?
- Zaraz po nas przyjedzie. - uśmiechną się.Po 30 minutach przyjechał Liam z Niallem. Zapłacili za hotel i odwieźli mnie do domu. Dostałam niezły ochrzan od Lucasa, że nie dałam znaku życia od wczorajszego popołudnia. Olałam to i poszłam na górę żeby wsiąść jeszcze jeden prysznic i się przebrać.

Perspektywa Louisa :
Siedziałem w salonie razem z Harrym oglądając Jersey Shore. Chłopak był tak wciągnięty oglądaniem tego pornosa, że nawet nie zauważył, że od dobrych dziewięciu minut się mu przyglądam. Jego skupienie wywołało u mnie salwę śmiechu. Jak takie coś może człowieka kręcić.
- Harry, to program idealny dla ciebie - wyszczerzyłem się do chłopaka.- Czemu ? - popatrzył na mnie dziwnie.
- Laski, nagość, sex. To co lubisz - wytknąłem mu język.
- Nie prawda. - założył ręce na piersi i udawał obrażonego. - wiesz też mam uczucia - zaczął płakać na niby.- Louis ? - zapytał po chwili ciszy
- Czego dusza pragnie ?
- Sexu - zarechotał. Zaczęliśmy się śmiać i okładać na niby pięściami.





Z tym chłopakiem nie da się nudzić. Dzień spędzony z nim to dzień w stu procentach udany. Bardzo się cieszę ze mam w pobliżu takiego człowieka, który jest moim najlepszym przyjacielem, któremu mogę wszystko powiedzieć. Kiedy w końcu się uspokoiliśmy zaczęliśmy rozmawiać na temat zbliżającej się trasy, koncertów, chłopaków z Backstage i Jade. Dziewczynie która potrafi nie jednemu chłopakowi zakręcić w głowie. Ja i Harry też zaliczaliśmy się do tej grupy. Ale od samego początku wiedzieliśmy, że ta dziewczyna będzie pasowała do Zayna, i jeżeli oni sami tego nie zauważą to my im w tym pomożemy. Było około 14:00 kiedy spojrzałem na zegarek, Nialla z Liamem i Zaynem nadal nie było. Byłem już nieco zmartwiony, wyjechali po nich o godzinie 11:00 co mogło ich zatrzymać. Znając Nialla to chciał wstąpić po drodze coś zjeść jakby w domu było mało. Mieszkając z tym głodomorem nie ma innej opcji żeby spiżarnia nie była zapełniona, wszystkie półki i lodówka. Na myśl o jedzeniu zrobiłem się głodny. Wstałem z kanapy i poszedłem do kuchni, wyjąłem płatki które przesypałem do glinianej miseczki i zalałem mlekiem. Wyjąłem łyżkę i wsadziłem sobie do buzi bo nie miałem zamiaru się wracać. Z łyżką w buzi, miseczką w ręce i sokiem marchewkowym szedłem w stronę w pokoju. Przechodząc przez hol usłyszałem otwierane się drzwi. Wychyliłem się zza framugi drzwi i przywitałem się z chłopakami. Miałem wchodzić do salonu ale moją uwagę przykuło jedna maleńka plamka na szyi mulata.
- Zayn, ty masz malinkę. - wykrzyczałem jednocześnie upuszczając moje jedzenie na podłogę.


 
   ***~***
Smutam ;c
Przepraszam za takie beznadziejne coś ;c
Nie będę się rozpisywać… Dziękuję za wejścia i komentarze <3
Nie mam neta więc dodaje rozdział od koleżanki Agusi <3 Kocham cię Mrr *__*
PS. Podawajcie swoje twittery ! <3
Kochamm <3

środa, 3 kwietnia 2013

Rozdział 7

Odwaga to nie zawsze głośny krzyk. Czasem odwaga to cichutki głos pod koniec dnia który mówi: "Spróbuję znów jutro"

Perspektywa Zayna:

Obudził mnie dźwięk garnków i cudowny zapach dochodzący z kuchni. Przeciągnąłem się na łóżku i niechętnie wstałem. Poczłapałem do łazienki i wziąłem krótki i szybki prysznic. Ubrałem się w czarne dżinsy, białą koszulke z Guns N' Roses i białe trampki. Zbiegłem na dół i zobaczyłem dziwny widok, byłem przekonany że w kuchni rządzi Harry, jednak się pomyliłem. Przy kuchence stał Niall i Justin.

Przywitałem się z nimi i podkradłem im talerz z pieczonymi ziemniaczkami.
- That's mine Potato ! - wrzasnął Horan, jednocześnie wydzierając mi talerz z reki. Na szczęście byłem szybszy i mu uciekłem. Usadowiłem się na tarasie, i zacząłem konsumować ziemniaczki. Muszę przyznać że były całkiem apetyczne. Po skończonym posiłku, pogładziłem swój brzuch i stwierdziłem że wypadałoby iśc na siłowie, gdyż mój kalotyfer zanika. Podrzuciłem chłopakom talerz do zlewu i niepostrzeżenie udałem sie do swojego pokoju. Do plecaka wrzuciłem niebieskie szorty i czarną bokserke. Spytałem wszystkich czy są chętni żeby ze mną pójść. Niall z Justinem mieli iśc do skateparku, Liam poszedł do Danielle, Louis jeszcze spał. Jedynie Harry postanowił mi towarzyszyć. Chłopak w pięć minut się spakował i ruszyliśmy. W międzyczasie spaliłem szluga. Wsiadłem na miejsce pasażera. Harry odpalił samochód a ja włączylem radio. Całą droge śpiewaliśmy znane nam piosenki. Droga mnieła szybko, poszliśmy sie przebrać i weszliśmy na sale ćwiczeń. W środku było pełno ludzi, w większości dziewczyn, jak tylko nas zobaczyły zaczeły się piski. Nic sobie z tego nie robiąc zacząłem ćwiczyć. Po pół godziny zrobiło mi się goraco, więc odruchowo ściągnąłem koszulke.


Od razu usłyszałem ciche jęki, na sam ich dźwięk mimowolnie się uśmiechnąłem. Spojrzałem na Harrego który był równie rozbawiony tą sytuacją.
- Znowu to samo - zaśmiał się loczek, podnosząc sztange. Aktorskim gestem cmoknął się w muskuły.
- Czego całujesz to sadło. - zaczałem rżeć. Chłopak spojrzał na mnie wzrokiem zabójcy, po czym upuścił sztange, która wylądowała obok jego nogi. - tylko się nie skalecz. - Harry rzucił się na mnie i zaczeliśmy się na niby bić. Oczywiście zapominając że jesteśmy w miejscu publicznym. Udało mi sie powalić chłopaka na ziemie i zacząłem go bezlitośnie łaskotać. Nie przeszkadzało nam nawet to, że wszyscy w około robili nam zdjęcia i nas nagrywali.
- Odszczekaj to i przestań. - chłopak tarzał się po ziemi próbując wstać.
- Jesteś gorszy niż... - już miałem powiedzieć że Jade ale coś kazało mi się powstrzymać. - małe dziecko. - dokończyłem.
- Przecież lubisz małe dzieci. - wymamrotał. Miałem już coś mu odpowiedzieć ale ujrzałem śliczną brunetke. Mialem dziwne wrażenie że skądś ją znam. Podniosłem sie z podłogi i poszedłem w jej kierunku. Już miałem do niej zagadać, ale dziwna wewnętrzna siła oczywiśćie musiała coś odjebać. Zmiast tekstu na podryw klepnąłem ją w tyłek. Dziewczyna aż podskoczyła. Z impetem odwrócila się i przywaliła mi z całej siły w twarz. Szczerze mówiąc należalo mi się.
- Co ty sobie kurwa wyobrażasz ! - wrzasneła na całą sale. Wszystkich wzrok zwrócony był w naszą strone.
- Jade ? - dziewczyna w tym samym momencie wymieniła moje imie. Zrobiło mi się głupio. Za moimi plecami usłyszałem głośny śmiech Harrego.
- Przepraszam, ale nie mogłem się powstrzymać.. masz taki zajebisty tyłek. - i w tym momencie znów poczułem jej ręke na swojej twarzy. W tego plaskacza włożyła jeszcze więcej siły niż poprzednio. - ale za co ?
- Ty jesteś jeszcze większym debilem niż sądzilam. - warkneła po czym wzieła swoją torbe i się oddaliła.
- Wiedziałem że to sie tak skończy. - zaśmial się Hazza.
- Że kurwa co ? - wrzasnąłem na niego. - wiedziałeś że to ona i nic mi nie powiedziałeś ?
Chłopak nie przestawał sie śmiać, za co dostał w tył głowy. Uspokoił się.
- Spotkałem ją przy wejśćiu. - powiedział już spokojnie. Miałem ochote go zabić. Nie za to że mi nic nie powiedział, tylko za to że mnie nie powstrzymał gdy do niej szedłem. Poddenerwowany wyszedłem z sali. Oczywiście zrobiono mi kilka nowych zdjęć na pierwsze strony gazet. Jak zwykle to olałem, wyciągnąłem paczke fajek i spaliłem dwie na raz. Z buta poszedłem do domu. Z kopa otworzylem drzwi i szybko pobiegłem do siebie. Rzucilem sie na łóżko, włączylem radio na cały regulator i chciałem żeby ten dzień sie już skończył. Nie bylo mi to dane, do mojego pokoju wparował Louis.
- Wyłączzz to !! - probował przekrzyczeć muzyke.
- Wyjdź i nie wracaj ! - odkrzyknąłem mu, i podgłośniłem jeszcze bardziej.
Chłopak o dziwo mnie posłuchał i wyszedł z pokoju. Po chwili muzyka ucichła. Wkurzony zszedłem na dół, jak sie okazało pomysłowy Lou wyłączył korki. Nie miałem siły się z nim kłócić, wziałem tylko prysznic, załozylem pierwsze lepsze ciuchy i wyszedłem z domu. Udałem się do najbliższego klubu. Na start wypiłem dwa szybkie, potem następne dwa i następne, dopóki nie urwał mi się film... 


Perspektywa Eda:



Praca, parca, parca. A gdzie czas na odpoczynek ? W sumie wybierając ten zawód wiedziałem ze nie będzie lekko. Wywiady, koncerty, trasa. Wszystko to wymaga wiele wysiłku i czasu. Jednakże nie mogę powiedzieć, ze nie sprawia mi to przyjemności. Wręcz przeciwnie, kocham to co robie. Kocham atmosfere jaka panuje na koncertach, kocham wywiady, na których zawsze świetnie się bawie, kocham trase w której zawsze zwiedze wiele krajów, w ktorej poznam kultury różnych państw oraz ludzi ktorych poznam. A co najważniejsze kocham moich fanów, bez których nie byłoby mnie. Oni są dla mnie jak tlen bez którego nie potrafi się oddychać. Jednak jest coś czego mi brakuje, coś czego od dłuższego czasu nie zaznałem. Spokoju- tego brakuje mi najbardziej.
Jak każdego dnia, musiałem udać się do studia, żeby dokończyć nowe piosenki na płyte. Nie miałem już na to siły... ale cóż taka moja praca. Powoli, żeby nie obudzić Taylor zwlokłem się z łóżka. Wszedłem do łazienki, odkręciłem wode i wziąłem prysznic. Starannie wytarłem się ręcznikiem i założyłem czarne spodnie i zieloną bluze, na nogi założyłem czarne addidasy. Zwinnym ruchem ręki przeczesałem włosy i byłem gotowy. Cichutko otworzyłem drzwi i wszedłem do pokoju. Blondynka już nie spała, opierała się na łokciach i patrzyyła na mnie.
- Cześć śpioszku - przywitałem dziewczyne soczystym pocałunkiem.
- Dzień dobry kochanie. - powiedziała przeciągając się. Usiadlem koło niej na łóżku i się w nią mocno wtuliłem. Siedzieliśmy tak przez dłuższy czas, niestety musiałem już iśc.
- Kotku, chciałbym z tobą zostać ale musze iśc do studia. - powiedziałem ze smutną minką.
- Nic się nie dzieje, ja też już musze się zbierać. - odpowiedziała, po czym wpiła się w moje usta. Kiedy wkońcu się od siebie oderwaliśmy, jednocześnie wstaliśmy z łóżka. Taylor poszła do łazienki a ja zbieglem na dół. Wyciągnąłem jogurt z lodówki, wziąłem kulczyki od samochodu i wyszedłem z domu. Po pół godzinnie byłem na miejscu.
- Jestem - wykrzyczałem wchodząc do studia. Odpowiedziała mi cisza. - Jestem! - wydarłem się głośniej.
- Nie drzyj sie, widze że jesteś. - odpowiedział mój menager, wychylając się zza drzwi jednego z pomieszczeń.- chodź.
Podązylem we wskazanym kierunku. W środku siedzialo 5 facetów, jak mniemam jakieś szychy.
- Mr. Wood. - przedstawił się jeden z nich.
- Ed Sheeran - uścisnąłem mu dłoń. Zasiadłem na jednym z miejsc.
- Prosze Pana - odezwał się jeden z nich. - mamy dla Pana propozycje.
- Prosze mówić. - gestem ręki pokazałem zeby kontynuował.
- Czy byłby Pan zainteresowany, wzięciem udziału w kampani reklamowej Pepsi ?
- Pewnie - spojrzałem na menagera, który się do mnie uśmiechną. Wiedziałem ze spodoba mu się mój entuzjazm.
- Dziękujemy bardzo, umowe i inne papiery przyszykujemy na następny tydzień. - facet wstał i się z nami pożegnał i wyszedł z reszta oprócz mnie i managera. Obgadliśmy jeszcze szczegóły trasy i byłem wolny. Szczęśliwy ze to tak krótko trwało, wyszedłem z budynku studia. Wsiadłem w mojego jeppa i pojechałem do galeri. Połaziłem troche po sklepach, szukając odpowiedniego prezentu na najbliższe urodziny Jade. W międzyczasie robiłem sobie zdjęcia z fanami, aż wkońcu znalazłem to czego szukałem. Piękne białe skrzypce elektryczne, to coś o czym moja siostra zawsze marzyła.

Byłem w 100 % pewny ze ten prezent się jej spodoba. Mimo tego że do jej urodzin zostało 2 tygodnie, prezent chciałem kupić szybciej, musiałem jeszcze coś wymyślić z chłopakami na ten szczególny dzień. W tym roku będzie trudniej z imprezą urodzinową, bo tak jak i ja jedzie w trase, ale postaramy się coś skminić. Pochodziłem jeszcze po paru sklepach, kupując najróżniejsze rzeczy, które i tak się na nic nie przydadzą. Zmęczony udałem sie do Nando's na pieczonego kurczaka i sałatke. Zasiadłem w kącie pomieszczenia i czekalem na mój posiłek. Siedziałem w ciszy, dopóki nie przerwał mi dźwięk sms.

Od Max :
Stary, masz dziś czas ? Moge do ciebie w paść bo nie wytrzymam.
Odpisałem mu że nie ma problemu tylko za jakies pół godziny bo jestem na mieście. Chwile potem kelnerka przyniosła mi moje zamówienie i zacząłem konsumować. Poszło mi to nawet sprawnie, tak jak mówiłem po 30 minutach byłem w domu. Chłopak już na mnie czekał.
- Co się stało ? - zapytalem otwierając zamek w drzwiach.
- ZakochałemsięwJade - powiedział na jednym wdechu, wyraźnie sprawiało mu to trudność.
- Co ty tam mamroczesz ?
- ZakochałemsięwJade - powtórzył w takim samym tempie jak wcześniej.
- Co ? - kolejny raz zapytałem.
- ZAKOCHAŁEM SIE W JADE ! - krzyknął zdenerwowany po czym opadl na ziemie. Ze zdziwienia upuściłem torby z zakupami.
- W Jade, mojej Jade ? Tej Jade ?
- Tak w tej Jade - powiedział zmieszany. Podniosłem torby, otworzyłem drzwi i gestem ręki wskazałem mu zeby się podnósł i wszedł do domu. Zakupy położyłem na blacie w kuchni, wyjąłem dwa piwa z lodówki i poszłem do salonu w którym siedział czarny. Podałem mu napój i usiadłem obok niego.
- Ale jakim cudem ? - zapytałem po chwili ciszy.
- Nie wiem, po prostu za każdym razem gdy koło mnie jest, marze o tym żeby pozostala już na zawsze, kiedy ktoś ją zaczepia mam ochote mu wpierdolić, kiedy się śmieje nie sposób żebym się z nią nie śmiał. Ona jest dla mnie jak narkotyk dla narkomana, alkohol dla alkohlika jak... jak... jak.. jak powietrze dla każdego człowieka. Ja bez niej usycham. - powiedział zachodząc się od płaczu. Pierwszy raz go widze w taki stanie. Nie miałem pojęcia co robić, czy go przytulić, czy poklepać go po plecach. Nie wiedzialem jak go wesprzeć. Co powiedzieć zeby jeszcze bardziej się nie rozkleił. Wkońcu postanowilem że lepiej będzie jak nic nie zrobie pozwole sie mu wypłakać. Siedzieliśmy w ciszy dopóki Max sie nie odezwał. - Myślisz ze mam jakieś szanse u niej ?
- Z pewnością - uśmiechnąłem się do niego i upiłem łyk piwa. Chłopak zrobił to samo. Atmosfera się rozluźniła, czarny się uspokoił i zaczeliśmy oglądać filmy. Tak zleciał nam dzień...


***~***
KOCHAM WAS !
Przepraszam za wszystkie błędy i niedociągnięcia ale zepsuł mi się Word i źle mi się pisało na blogspocie ;/Ale jakoś wytrwałam ^^ Wiecie jak się zdziwiłam gdy zobaczyłam 31 komentarzy, prawie z krzesła spadłam ! To bylo magiczne, jesteście kochani ! <3 Mam nadzieje że bardzo was nie zawiodłam tym rozdziałem ale nie dość że brak Worda w którym mi się swietnie pisze to też brak weny. Nie przepraszam wene to ja mam na lekcjach matematyki, fizyki i histori no ale cóż nie mam jak tego zapisać.. ;c Jak się wam podoba ? Ja go nie potrafie ocenić :) Może Perspektywa Zayna jest całkiem całkiem ale to dzięki @karolapatka która mi pomagała :) Kocham cie bejbe <3
PROSZE ZOSTAWIAJCIE SWOJE TWITTERY, GG, FACEBOOKI ALBO NUMERY TELEFONU TO BĘDE WAS INFORMOWAĆ NA BIEŻĄCO <3
MUCH LOVE <333

niedziela, 24 marca 2013

Rozdział 6


„ I choć noc przepala mu płuca, samotność  wdzierała się w duszę a
tęsknota głęboko ukryła się w jego sercu , on zamykając oczy, myślami był przy niej.
Inaczej nie potrafił by zasnąć.”
Perspektywa Maxa:

"MIŁOŚC – ... niekiedy wystarczy jeden uśmiech, spojrzenie, gest i ...oto marznie się spełnia. Marzenie, które przypomina że szczęście czasem boli, a jednak pragniemy go tak bardzo, rozkoszując się wszystkimi zmysłami. Zamykamy oczy i ... wyobraźnią próbujemy odtworzyć naszą ukochaną osobę, zapamiętując każdy skrawek jej cudownej sylwetki. Odnajdziemy ja wszędzie.
W zapachu jej ubrań, w szeleście rudych liści budzących wspomnienia wspólnie spędzonych  jesiennych dni. I ten dotyk... delikatny jak muśnięcie motylich skrzydeł, gwałtowny jak rozpętana burza. Serce zaczyna bić jak oszalałe, uśmiech błąka się na ustach ku pamięci naszych wspólnych przeżyć. Bywa szalona, przewrotna, romantyczna. Może zmieć w życiu wszystko i nadać mu nowy sens. Czy można ubrać w słowa tak niepojętą z wartości? Gdy serce ma swoje racje, do życia wkrada się moc przeróżnych uczuć, których pojąc nie sposób. Miłość wyraża się na wiele sposobów, ma mnóstwo barw, przybiera różne kształty. Bywa widziana przez różowe okulary. Wówczas przychodzi niecierpliwie, kiedy kocha się swoje marzenia, a nie rzeczywistość człowieka. I bywa miłość prawdziwa, która chwilową fascynację, intensywne uniesienie, radosną ekstazę zmienia w miłość dojrzałą. Miłość posiada mnóstwo uczuć, ale ona sama jest czymś więcej niż uczuciem. Gdy kochamy, przeżywamy bardzo różnorodne nastroje: radości, wzruszenia, podziwu, entuzjazmu, satysfakcji, poczucia bezpieczeństwa, aż po lęk, gniew, złość, przerażenie.
Dojrzałej miłości uczymy się powoli, kochamy nie za zalety, lecz mimo wad. Rozwijamy się poprzez długie rozmowy by móc ze sobą o czym rozmawiać, przez zaufanie, by otworzyć się na siebie wzajemnie, przez zrozumienie, by nie pójść w zupełnie inne dwie strony. Prawdziwa miłość jest długotrwałym procesem wyboru, wymagającym świadomej decyzji i wysiłku na co dzień. To bycie dla kogoś i z kim. To szacunek i troska. To wspólne dobro, gdzie nie ma miejsca na „ tylko ja”, a jesteśmy już zawsze „my”. To historia naszego życia sprawia, że w pewnej chwili ktoś nabiera dla nas szczególnego znaczenia. Miłość jest opowieścią wyrażaną gestem, dotykiem, zapachem, słowem, milczeniem. Choć nie potrafimy jej zrozumieć, sercem odczytujemy jej nieprzeniknione tajemnice. Nie wiemy skąd przychodzi, ale jesteśmy w stanie powiedzieć dokąd zmierza stwarzając swoją własną opowieść... – siedziałem w kuchni rozmyślając o pojęciu miłości, do puki nie usłyszałem szelestów dochodzących z salonu.

Perspektywa Jade:

Z rana obudziłam się z wielkim kacem. Po obudzeniu jedyne o czym marzyłam to szklanka wody. Nagle usłyszałam, że ktoś paraduje w kuchni.
-Aspirynę, wodę? -zapytał wyłaniając się zza ściany Max.
 -To i to. -oznajmiłam łapiąc się za głowę.
- Nieźle wczoraj zaszalałaś – zaśmiał się.
- Troszeczkę. – powiedziałam bez życia. Chłopak podał mi moje lekarstwo, ja natomiast usiadłam przy stole i wpatrywałam się w poczynania czarnego.  – Która godzina ?
- Dochodzi  12:00 w południe – uśmiechną się po czym usiadł koło mnie i się we mnie wpatrywał. Spojrzałam na niego, na co się speszył i odwrócił wzrok.  – Jakie plany na dziś ?
-Kąpiel i sen – wyszczerzyłam się. Na co chłopak wystawił mi język.
- Nie masz ochoty na imprezkę? – zaśmiał się wrednie.
- Chyba cię coś boli, ja ledwo co żyje. – zmierzyłam go wzrokiem. – Zaniesiesz mnie do łazienki ? – zrobiłam słodkie oczka. Czarny podniósł się z miejsca i wziął mnie na ręce i podążył w stronę łazienki.  Przechodząc przez salon, przewróciliśmy się przez śpiącego na podłodze Nialla. Chłopak zaczął niemiłosiernie jęczeć przez co obudził wszystkich.
- Co jest do cholery –krzyknął jeszcze zaspany Lou.
- Zamknij ryj, bo mi głowa pęka – warknęłam na niego, próbując się podnieść z ziemi.
- Nie denerwuj się kicia, złość piękności szkodzi. – teraz przegiął, rzuciłam się na niego z pazurami. Boo Bear by nie przeżył tego ataku gdyby nie Justin i Max, którzy mnie od niego odciągnęli. Reszta tylko się śmiała. Wkurzona poszłam do łazienki żeby się wykąpać i przebrać.  Weszłam pod prysznic i odkręciłam zimną wodę żeby trochę ochłonąć, niestety nie przewidziałam ze będzie ona aż tak zimna. Wydałam z siebie głośny okrzyk typu „ Aaaa Kurwa ale Zimna” po czym powróciłam do wykonywanej czynności jakim było mycie się. Po skończonej czynności, wytarłam się moim czerwonym mięciutkim ręczniczkiem, starannie wysuszyłam włosy  i owinięta w szlafrok poszłam do swojego pokoju. Stanęłam przed szafą i nie wiedziałam co wybrać. Spojrzałam za okno, pogoda wydawała się być ładna jednakże widać było czarne chmury. Stwierdziłam ze najlepszym rozwiązaniem będzie ubranie leginsów i sweterka , tak też zrobiłam. Włosy upięłam , zrobiłam lekki makijaż, założyłam trampki  i wyszłam z pokoju. Całe szczęście ze głowa przestała mnie boleć, w innym wypadku zabiłabym kogoś dzisiaj. Lou był bliski swojej śmierci. W salonie siedzieli sami chłopcy.
- Gdzie dziewczyny ? – zapytałam szukając wzrokiem Dani i Demi. Nigdzie ich nie było.
- Pojechały do domu, się ogarnąć – odpowiedział mi Niall przeżuwając kolejnego żelka.
- Daj jednego – wyciągnęłam rękę w stronę blondaska, na co ten wytknął mi język i zmienił miejsce siedzenia.  Obrzuciłam go morderczym spojrzeniem i wydarłam opakowanie ciastek Justinowi z ręki.
- Ej, to moje! – krzyknął oburzony.
- Teraz już nie. – wyszczerzyłam się i pocałowałam go w policzek. Chłopak od razu zmienił nastawienie co do mnie i jego ciastek które właśnie wcinałam. Niall za to się obraził, ponieważ on nie dostał buziaka.
- Nie dałeś żelków nie ma buziaka – wytknęłam mu język. Chłopak pobiegł do kuchni i przyniósł mi nową paczkę.
- Teraz dostane  ? – zapytał robiąc oczy kota ze Shreka ( Tym oczom zawsze ulegnę). Dałam mu soczystego buziaka w policzek, i zabrałam mu żelki. Usiadłam na sofie i zaczęłam je zajadać . Zayn i Liam, grali w Fifa13, Harry i Lou rozmawiali, Lucasa prawdopodobnie nie było w domu. Max i Justin wpatrywali się we mnie.
- Co się gapicie huh  ? – zapytałam marszcząc czoło. Oni tylko unieśli ramiona na znak że nic. Przez kolejną godzinne siedzieliśmy wpatrując się w siebie, międzyczasie przeglądając twittera . Justin nałożył mi okulary słoneczne na oczy i kazał się uśmiechnąć. – on jednak jest dziwny.  Zrobił mi zdjęcie i wstawił na swojego twittera.

@justinbieber  Czyż ona nie jest piękna ? :) x


Na twitterze nagle zawrzało, pojawiło się mnóstwo tweetów typu:
„ Justin a co z Seleną ? Czy to naprawdę koniec ?”
„Jaka śliczna”
„ Pasowalibyście do siebie”
„ Nie dojrze  że piękna to i utalentowana”
Nie obyło się bez hejtów:
„ Najpierw omamiła One Direction, teraz próbuje Justina „
„ Zwykła szmata”
„Dziwka”
„ Współczuje Edowi ze ma taką siostrę”
To tylko nieliczne z postów skierowanych w moją stronę, ale się nie przejmowałam bo nie ma  czym. Hejty będą zawsze, cieszyłam się z pozytywnych opinii a negatywne miałam daleko gdzieś. Siedzieliśmy rozmawiając z chłopakami do godziny 17:00, po czym oni udali się do swoich domów, a my mieliśmy zamiar iść na mecz piłki nożnej. Mecz miał zacząć się o 20:00 Pobiegłam do pokoju , przebrałam się w jeansy, bluzkę z nadrukiem i czarną bluzę, Włosy rozpuściłam i wyprostowałam, makijaż lekko poprawiłam, zmieniłam jeszcze buty i  byłam gotowa.  Chłopcy byli już też zebrani, do wyjścia pozostała nam godzina. Przez ten czas zjedliśmy i napiliśmy się kawy. Około 19:00 wyszliśmy z domu. Droga zajęła nam 45 minut. Kupiliśmy bilety i poszliśmy zając miejsca. Na trybunach były jeszcze pustki, korzystając z tego że ludzie nie patrzą Lucas zrobił mi zdjęcie. Obiecał że nie wstawi na twittera. Przeliczyłam się jak zawsze. 

@LucasGreyDrums myślałaś że tego nie wstawie kociaku ? Mrr ;3


Chłopak nieźle dostał po łepetynie, na co się naburmuszył i odwrócił się do mnie plecami. Mecz już się prawie zaczął, niestety mój widok na boisko zasłonił nie jaki Mop. Stanął sobie naprzeciwko mnie i kazał zrobić sobie zdjęcie, bo chce wrzucić na twittera. Cyknęłam mu fote i gestem ręki kazałam mu zejść z mojego pola widzenia.

- A tak w ogóle co ty tutaj robisz ? – zapytałam nie odrywając wzroku od piłkarzy biegających po boisku. Obczajałam który najładniejszy.  Wyszło na to że Neymar.
- Przyszedłem pooglądać mecz – wyszczerzył się po czym usiadł koło mnie. Zmierzyłam go wzrokiem, chłopak uczynił to samo. Mój wzrok zatrzymał się na jego zielonych tęczówkach.  Wpatrywałam się w nie do puki Max nie doprowadził mnie do pionu, dźgając w boczek. Speszona wróciłam do oglądania meczu.  Po jakimś czasie zachciało mi się pić.
- Skoczy mi ktoś po Pepsi ? – zapytałam z nadzieją w głosie.
- Drink Pepsi Be Sexy  - otrzymałam tylko taką odpowiedź. Naburmuszona wstałam i ruszyłam w celu odnalezienia jakiegoś punktu sprzedaży napojów. Krążyłam z dobre 10 minut zanim znalazłam stoisko z napojami. Kupiłam to co miałam kupić i podążyłam na swoje miejsce.  Nie było mi jednak dane, w spokoju dojść do chłopaków. Zostałam przez kogoś brutalnie zepchnięta ze schodów. Całe szczęście ze ktoś mnie złapał. Tym "Ktosiem" okazał się Zayn. Przez dłuższą chwile stałam w objęciach mulata, stałabym tam jeszcze dłużej gdyby nie sędzia który zakończył gwizdkiem, pierwszą połowę meczu. 
- Nic ci się nie stało ?- zaczął rozmowę Zayn.
- Nie nic mi nie jest, dzięki że mnie złapałeś – wysiliłam uśmiech, po czym wyswobodziłam się z jego objęć, wydać chłopak nie był z tego powodu zadowolony.
- Widziałaś Harrego ? – podtrzymywał rozmowę.
- Tak, siedzi z chłopakami w 5 rzędzie, sektor 7 – odpowiedziałam po czym, uśmiechnęłam się przyjaźnie. Laluś odszukał ich wzrokiem, po czym złapał mnie za rękę i pociągnął w przeciwną stronę. Próbowałam się wyswobodzić lecz nic to nie dawało, chłopak miał bardzo silny uścisk. – czego ty chcesz ?
- Pogadać, na spokojnie. – uśmiechnął się po czym przyciągnął bliżej do siebie i puścił moją rękę, tak żebyśmy wyglądali jak miło spędzający czas przyjaciele. Nie było odwrotu musiałam iść, za nami szła spora grupa fotografów. Chłopak usiadł na górnych trybunach na których nie było nikogo, i gestem ręki wskazał mi miejsce koło siebie. Dosiadłam się i wpatrywałam się w niego. Chłopak robił to samo.
- O czym chciałeś pogadać, huh ? –zapytałam spokojnie.
- O nas. – powiedział niepewnie.
- O nas ? Ale nas nie ma. – odparłam zdziwiona. Ten chłopak jest jednak dziwny.
- Chodziło mi o nasze relacje, nie chce się z tobą kłócić i sobie dogryzać. W końcu będziemy musieli ze sobą wytrzymać w trasie. Jak ty sobie to wyobrażasz ? – powiedział na jednym wdechu, widać ze sprawiało mu to trudność. Popatrzyłam na niego dziwnie.
- Normalnie. Nie wchodzimy sobie w drogę i jest okej. -  spojrzałam na chłopaka, który najwidoczniej się zdenerwował.
- Ale ja tak nie chce – powiedział zły. – ja chce się z tobą normalnie dogadywać. Tak jak Lucas, Liam, Niall, Max, Justin no i Louis. Czemu ty jesteś dla mnie taka oschła ?
- Bo działasz mi na nerwy ? – wkurzona warknęłam. Tak, ten chłopak na prawdę działa mi na nerwy.
- Ale czym ? Albo wiesz nie odpowiadaj. – wkurzony wstał. – cześć. – pożegnał się i zostawił mnie samą na trybunach. I on się dziwi że działa mi na nerwy ?
- Właśnie dla tego – powiedziałam cicho. Wstałam z miejsca, nie miałam ochoty już oglądać dalej tego meczu.  Napisałam sms do Lucasa ze wracam do domu, bo się źle czuje i wyszłam ze stadionu. Otworzyłam puszkę Pepsi i ruszyłam w stronę remizy. W drodze powrotnej zahaczyłam jeszcze o sklep, kupiłam szlugi i po czym odpaliłam jednego i zaciągnęłam się. Dym natychmiastowo rozszedł mi się po całych płucach. Mimowolnie zaczęłam kaszleć.
- Musze rzucić to cholerstwo. – powiedziałam sama do siebie, zaciągając się kolejny raz...


***~***

Nowy rozdział, który nic nowego nie wnosi do tego bloga, jest nijaki i dziwny ;O Co do was, jesteście kochani, dziękuje za wszystkie wejścia i komentarze ;3 Bardzo mi z tego powodu miło <3 Mam tylko małą prośbę, a w zasadzie dwie, jeżeli czytasz komentuj i zostawiaj swoją nazwę twittera <3 I jeszcze jedno, proszę powiedzcie co sądzicie o wyglądzie bloga ;3 I co tam u was słychać ? Bo ja jestem mega podjarana koncertem Justina ;3 Szkoda że mnie tam nie będzie ;c Ale się bardzo z tego cieszę ze odwiedzi nasz kraj *__* Kochamm was <3 + KOGO MA BYĆ NASTĘPNA PERSPEKTYWA ? Huh ? ;* Czekam <3


niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 5


„Każdy ma własne życie i własny rozum. I jeszcze do tego własny los, którego nie można przewidzieć. Tak naprawdę, to nikt nie wie co jest dla niego dobre, a co złe.”


Głośna, rytmiczna muzyka rozsadzała cały budynek. W powietrzu unosił się gryzący zapach dymu papierosowego oraz mocnego alkoholu. Nikt nie zwracał  już uwagi na swoje czyny, nie był ich nawet świadomy. Liczyła się tylko dobra zabawa i nie okłamujmy się - ostry flirt. Najwyraźniej Zayn też miał to w planach. Niestety nie było mu to dane,  iż na samym wejściu usłyszał ode mnie krótkie definitywne i jakże stanowcze „ Spierdalaj” Wkurzony zasiadł przy DJ-ejce.



Ja natomiast udałam się po drinka. Nie był to mój pierwszy a na pewno nie ostatni tego wieczoru. Po otrzymaniu „soczku” od Louisa, który robił za barmana, udałam się do stolika przy którym siedział Max, Lucas, Harry i Niall, Liama z nimi nie było. Dosiadłam się do nich i zaczęłam sączyć napój.
- A ty co sądzisz o dziewczynie Eda ? – wyrwał mnie z rozmyślań Lucas.
- Nie znam jej, więc nie mam o niej zdania. A wy ? – zapytałam, po czym kończyłam drinka.
- Taylor  jest fajna – a czyli tak się nazywa  - nic do niej nie mamy – powiedział loczek z dziwnym wyrazem twarzy. Nie wiem co miał oznaczać ten grymas ale okej.
- A właśnie. Ed, zaprosiliście go ? – spojrzałam pytająco na chłopaków, przytaknęli. – A przyszedł ?
- Tak, gdzieś jest z Tay – zrzuciłam wzrokiem po pomieszczeniu, same obściskujące się pary, trudno będzie go zaleźć, chociaż w tłumie zobaczyłam rudą czuprynę. Wstałam z miejsca i podążyłam w tamtym kierunku. Chłopak stał przytulony do tej blondynki.
- Cześć, jestem Jade – uściskałam Tay – siostra Eda. -  Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie, i się przedstawiła.
- Miło cię poznać, Ed dużo o tobie mówił – usiadłyśmy na kanapie, rudy poszedł po drinki.
- Mi również, ciekawe co takiego mówił ten rudzielec – zaczęłam się śmiać.
- Ze jesteś bardzo zdolna i pracowita a poza tym trochę wkurzająca, ale cię kocha – zaśmiała się. Rozmowa z Tay była świetna, ta dziewczyna jest bardzo miła i żywiołowa. Rozmawiałyśmy przez dłuższy czas, niestety Ed porwał ją na parkiet. Nie pozostało mi nic innego jak iść się napić.
- Daj mi coś mocnego – zwróciłam się do paskowatego. Usiadłam na wysokim krześle i oparłam się rękami o blat ich mini baru. Wpatrywałam się z zaciekawieniem co robi Louis. Chłopak nalał do kufla piwo i mi je podał. Upiłam łyk i natychmiastowo go wyplułam. – Bezalkoholowe ? Na serio! ?
- Wypiłaś już z dziesięć drinków, zdecydowanie za dużo – powiedział poważnie Boo Bear . Nie no świetnie, zachciało się mu robić za dobrego tatuśka. Chyba od tego w tym zespole jest Liam, przynajmniej tak słyszałam. Głośno jęknęłam i zeskoczyłam z krzesła i wystawiłam język marchewie. Stałam mierząc się wzrokiem z moim nowym wrogiem, gdy nagle poczułam czyjś oddech na swojej szyi, gwałtownie się obróciłam. Przede mną stał Zayn. Zmierzyłam go wzrokiem i wyminęłam.
- Nie chcesz się napić ? – usłyszałam głos za sobą. Przystanęłam i się odwróciłam. Mulat stał z flaszką wódki, z wielkim bananem na ryjcu. Przeanalizowałam wszystkie za i przeciw i stwierdziłam że Lou mi już nic nie da mocniejszego, a mnie suszy i mam ochotę się jeszcze napić. Zrobiłam krok do przodu i już nie było odwrotu. Poszłam z Zaynem do ogrodu. Usiedliśmy na trawie przy basenie. Pomiędzy nami panowała cisza, słychać było tylko muzykę dobiegającą z domu. Dziwiło mnie to że nikogo nie było w ogrodzie. Tylko ja i Zayn. Spojrzałam na niego, właśnie upijał kolejny łyk wódki.
- Podziel się, po to tutaj chyba przyszłam – warknęłam jak to miałam w zwyczaju robić w pobliżu tego osobnika.
- To weź sobie – chłopak się ze mną przedrzeźniał. Miałam ochotę  stamtąd wyjść.
- Nie to nie, załatwię sobie od kogoś innego – prychnęłam i już miałam iść, gdyby nie to że mulat złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Byłam w zbyt bliskiej odległości od niego, wyrwałam się mu i obrzuciłam morderczym spojrzeniem. Chłopak podał mi butelkę z trunkiem. Wzięłam duży łyk po czym podałam Zaynowi, usiedliśmy ponownie na skraju basenu. Moczyliśmy nogi co chwile wymieniając się wódką. Gdy opróżniliśmy całe 0,7 l byłam już nieźle wstawiona. Naszła mnie mega ochota na to żeby popływać. Nie zaważając na to czy jestem w ubraniach czy bez wskoczyłam bez żadnego ostrzeżenia do basenu. Mulat popatrzył na mnie dziwnie po czym sam wskoczył i zaczęliśmy się chlapać wodą. Mieliśmy mega radochę, bawiliśmy się jak małe dzieci. Kilka razy podtapiałam mulata, a on mi się odpłacał. Nie mam pojęcia ile siedzieliśmy w tej wodzie ale na pewno bardzo długo.
- Jade ! – usłyszałam głośny krzyk Maxa. Jako że byłam pod wpływem alkoholu wyskoczyłam z wody i pobiegłam, w miarę możliwości do chłopaka. Czarny stał odwrócony do mnie tyłem i najwyraźniej mnie szukał. Na paluszkach do niego podbiegłam i wskoczyłam mu na plecy. 
- Siemka – wykrzyczałam mu do ucha. Chłopak się najwidoczniej przestraszył bo cały drygnął. Ah Max i jego bojaźń. Zaśmiałam się głośno. Czarny mi zawtórował. Spojrzałam w stronę basenu, Zayn próbował się wydostać ze zbiornika wodnego, niestety słabo mu to wychodziło. Ja byłam pijana, ale on ? Kolejny raz zaniosłam się głośnym śmiechem.
- Kochany pomóż mu, bo się biedak nie wydostanie. – zeskoczyłam z  chłopaka i podbiegłam do tej niedojdy. Po chwili doszedł jakby lekko zdenerwowany Max, i wyciągną tą kalekę z wody.  Położyliśmy się we trójkę na trawie i wpatrywaliśmy się w niebo. To znaczy ja, chłopcy patrzyli na mnie, a raczej na moją przemoczoną koszulkę.
- Co się gapicie ? – dźgnęłam ich w tym samym czasie w brzuch. Głośno zajęczeli i mnie jak na złość obydwaj zaczęli łaskotać. Rzucałam się po trawie jak jakaś opętana, krzyczałam w niebogłosy „ Pomocy Gwałcą”  Ta gdzie, nikt nawet nie zareagował. Po kilku minutach tortur wybłagałam ich żeby przestali, zgodzili się pod jednym warunkiem. Pocałunek w policzek. Ależ mi zadanie, pocałowałam Maxa a potem „ fuuu tą ohydę” i leżeliśmy spokojnie.
- Jade ? – przerwał cisze Zayn.
- Co ? – odwróciłam się do chłopaka.
- Pijana jesteś, wiesz ? – zaśmiałam się.
- Wiem, Czarny ty też – wystawiłam mu język.
- Ej ja jestem Czarny – oburzył się Max.
- Masz racje, Czarny – poczochrałam go po czuprynie.  Nastała cisza. – Chwila, już wiem ! – wykrzyczałam. – Laluś ! – chłopcy spojrzeli na mnie, po czym Max zaczął się śmiać i nie mógł przestać, natomiast Laluś się obraził. Leżeliśmy po raz kolejny w ciszy. Nudziło mi się to więc wstałam i poszłam w stronę domu.
- Gdzie idziesz ? – krzyknął za mną Max.
- Się zabawić ! – od krzyczałam i zataczając się wkroczyłam do mojego świata. Świata zabawy i muzyki. W pomieszczeniu było co raz mniej ludzi. Próbowałam odczytać godzinę na zegarku ale nie udawało mi się to. Zaczepiłam siedzącego w pobliżu chłopaka.
- Hej – stuknęłam go w ramie. – Która godzina ? – uśmiechnęłam się do niego.
- Po 2:00 – obdarzył mnie uśmiechem – Justin – wyciągnął dłoń, ale schował natychmiastowo jak zobaczył że się do niego przytulam. Odwzajemnił uścisk.
- Jade – przywitałam się grzecznie – Miło poznać Justin, Justin skądś kojarzę to imię. – udawałam że myślę. – Timberlake  ? – zapytałam po chwili ciszy. Chłopak tylko pokręcił głową. Przyjrzałam się mu lepiej. Miał na sobie czarne jeansy i szary t- shirt z nadrukiem. Grzywkę miał podwiniętą do góry.


Nie kojarzyłam go, ale wiąż próbowałam zgadnąć. – Hartley ? – kolejne niepowodzenie. – To może Hayward ? 
- Czy wyglądam na 67 lat ? – wybuchł niepochamowanym śmiechem.  Spiorunowałam go wzrokiem, tak więc natychmiastowo się zamknął.
- Seksowny z ciebie dziadziuś – wytknęłam mu język, po raz kolejny zaczęliśmy się śmiać. – tak więc ?
- Bieber – powiedział dumnie.
-Aha ? – spojrzałam na niego dziwnie.
- Tylko „ aha” ? Inna dziewczyna by zawału dostała gdyby to usłyszała! A ty mówisz tylko „aha” ? – krzyknął zdziwiony.
- Uważaj bo się oplujesz – wyszczerzyłam się.
- To jest niedorzeczne ! – zbulwersował się. – kojarzysz Justina Haywarda, starego dziadka, który ledwo co widzi na oczy, a mnie nie kojarzysz ?
- Mówi się trudno – poruszyłam ramionami – nie kojarzę cię. – uśmiechnęłam się miło i go wyminęłam. – dzięki za podanie godziny!  – krzyknęłam na odchodne. Chłopak stał jak zamurowany. Co ja mu poradzę że go nie znam. Poszłam poszukać kogoś znajomego. Szerokim łukiem omijałam Eda, jak by zobaczył mnie w tym stanie to by mi zrobił niezłą awanturę.  Poszłam do kuchni, w której znalazłam Horana z żelkami. Wyciągnełam od niego paczke i poszłam do Lou. Zakradałam się od tyłu, położyłam mu ręce na oczach.
- Zgadnij kto to – zapytałam ze śmiechem.
- Wiem że to ty jędzo – zdjął moje ręce z oczu i się odwrócił. Popatrzyłam na niego wzrokiem bazyliszka.
- Nie jestem jędzą, nie mam długiego nosa… a może mam ? – spytałam z przerażeniem. – Krzywa też nie jestem… a może jestem ? – wykrzyczałam – Lou, czy ja wyglądam jak Baba Jaga ? – wybuchłam udawanym płaczem. Paskowaty nie wiedział, co ma robić. Wyciągnął puszkę piwa i mi ją podał.
- Masz i się uspokój, nie wyglądasz jak jędza – przytulił mnie, przejęłam od niego piwo i z uśmiechem na twarzy wybiegłam z salonu. – Jednak jesteś jędzą, parszywą i krzywą jędzą – wykrzyczał ze śmiechem. Biegłam w stronę ogrodu, niestety natknęłam się na rudego.
- Jade ! – warknął. – Ile razy ci mówiłem, masz tyle nie pić! – spojrzałam na niego lekceważącym wzrokiem i próbowałam go wyminął. Szlag jasny by to trafił, zatarasował mi drogę.
- Znowu zaczynasz ? – uniosłam głos. – Mam tego dość !
- Ja chce tylko dla ciebie dobrze. – powiedział już na spokojnie. Wkurzył mnie.
- Chuj mnie obchodzi czy ty chcesz dobrze czy źle ! Wkurwiasz mnie ! – wykrzyczałam mu w twarz, przepychając się przez ludzi pobiegłam na górę do łazienki.  Zakluczyłam drzwi i stanęłam przed lustrem. Miałam wrażenie że zaraz napluje mi ono w twarz. Czemu ja taka jestem ? Czemu nie mogę żyć z zgodzie z Edem. To mój jedyny brat i jedyna rodzina jaką posiadam. Powinniśmy trzymać się razem a nie się ciągle kłócić.

Opadłam na podłogę i nie podnosiłam się z niej przez dobrą godzinę. Parę osób dobijało się do niej, nie obchodziło mnie to. Leżałam i nie miałam zamiaru się podnosić. 

Perspektywa Eda:
Znowu się napiła, i znowu się o to pokłóciliśmy. Kolejny raz na mnie nawrzeszczała i miała daleko moje uwagi. Chce tak ? To niech jej będzie. Niech upija się w trupa, od tej pory gówno mnie to będzie obchodzić. To jej życie, jak je poprowadzi tak będzie miała. Nie mam zamiaru jej wytyczać ścieżek po których ma chodzić. Niech się uczy na własnych błędach. Wkurzony całą sprawą postanowiłem że czas się zbierać. Ludzi coraz mniej, a widzę ze Tay jest zmęczona. W sumie nie tylko ona, ja też padam na twarz. Mimo tego że przed trasą mamy miesiąc wolnego, to nie znaczy że całkowicie się można odciąć od życia w „ lepszym” świecie.  Menager ciągle wymyśla nowe wywiady i tym podobne duperele. Tak wygląda nasza „ wolność”.
- Kochanie, idziemy już ? – zapytałem blondynki, która rozmawiała właśnie z Demi i Niallem. Coś mi się wydaje ze nowa para się szykuje. Co jak co ale fajnie by ze sobą wyglądali, pasują do siebie w stu procentach.
- Tak, oczywiście. Już idziemy. – dziewczyna pożegnała się z naszymi towarzyszami. I wyszliśmy.  Jako że dzisiejszego dnia byłem niepijącym, jak chyba zawsze, wróciliśmy samochodem. Podjechaliśmy pod mój dom i poszliśmy od razu na górę. Taylor poszła się wykąpać, a ja zajrzałem jeszcze na twittera, poodpisywałem fankom i się wylogowałem. Po jakimś czasie z łazienki wyszła moja księżniczka. Wyglądała cudownie, loki które jak zawsze były pięknie ułożone, teraz sterczały w każdą stronę, dodawało jej to uroku. Jej piżamę stanowiły krótkie szorty i bluzka na ramiączka. Pocałowałem ją czule i poszedłem się wykąpać. Gorąca woda oblała moje całe ciało, czułem jak cały stres dzisiejszego dnia po mnie spływa. Wyszedłem z pod prysznica, wytarłem się założyłem czyste bokserki i spodnie od piżamy. Kiedy wszedłem Tay już spała, położyłem się koło niej i także zasnąłem.

Perspektywa Jade:
Ochłonęłam, właśnie tego mi było trzeba, izolacji. Podniosłam się z płytek i spojrzałam po raz kolejny w lustro. Wyglądałam fatalnie, oczy były całe podkrążone, makijaż mi się rozmazał. Wyglądałam jak panda. Przemyłam twarz wodą po czym wytarłam ją ręcznikiem. Usiadłam na wannie i uświadomiłam sobie że cały alkohol który miałam we krwi wyparował. Nie szumiało już mi w głowie i całe szczęście że mnie nie bolała. Podniosłam się i od kluczyłam drzwi, opuściłam łazienkę i zbiegłam na dół. W domu pozostała tylko nieliczna liczba osób. Z tego co widziałam to tylko Louis, Max, Lucas, Niall z jakąś dziewczyną, Liam także z dziewczyną oraz Zayn, Harry i ten od zegarka. Wszystkich wzrok spoczął na mnie.
- Co się tak gapicie? – zapytałam ze udawanym śmiechem. Nie chciałam psuć atmosfery, a na żarty nie miałam siły.
- Gdzieś ty była ? – podbiegł do mnie Czarny z wyrzutami. – szukaliśmy cię !
- W łazience byłam – odparłam bez większego entuzjazmu.
- Przez prawie dwie godziny ? – zapytał zdziwiony Lucas.
- Może ma okres – Zaśmiał się Louis, ale gdy tylko zobaczył mój wzrok zabrał się za polerowanie szklanek.
Usiadłam na sofie obok Nialla i jego dziewczyny ?
- Jade – uśmiechnęłam się do niej.
- Demi – odwzajemniła uśmiech po czym mnie przytuliła. Przywitałam się również z dziewczyną Liama, w tym to byłam pewna. Co chwile widać było jak się miziali.
- Jade – uściskałam dziewczynę. – Miło poznać.
- Danielle, mi również. – obdarzyła mnie uśmiechem. Dziewczyny były świetne, zabawne i mądre. Co do Taylor mam takie same zdanie. Cieszę się że mogłam je poznać. Spojrzałam na zegarek, teraz dokładnie widziałam która jest godzina, dochodziło wpół do czwartej nad ranem. Najwidoczniej nikomu się nie chciało iść spać, bo siedzieli w salonie i każdy robił swoje. Louis wycierał szklanki, Harry mu pomagał, Liam i Danielle się obściskiwali, Horan i Demi rozmawiali, Max i Lucas dorwali x-boxa, Zayn stał przy Dj –ejce. Justin wpatrywał się w ekran swojego i-phona, co chwile podchodząc do innego z chłopaków, pytając o coś.  Ja wpatrywałam się w nich nie wiedząc co robić ze swoim życiem.  W końcu postanowiłam podejść do Zayna.
- Cześć Misiak – powiedziałam siadając, na krześle obok. Mulat popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem, coraz więcej osób tak na mnie patrzy. Chyba jestem jakaś dziwna.
- Siema śliczna – wyszczerzył się.  Jak ja nie nienawidzę jak on to robi. Ten chłopak tak mi działa na nerwy, ale go lubię. – Co chciałaś ?
- Nudzę się – zrobiłam smutną minkę, popatrzył na mnie i zaczął się śmiać.
- Zaraz na coś na to poradzimy. – ściszył muzykę. – Panie i panowie tej dziewoi się nudzi, tak więc żeby rozruszać  towarzystwo zaczynamy karaoke ! – wydarł się do mikrofonu. Zaśmiałam się, jaki z niego dureń. Wszyscy się zebrali wokoło. Ustaliliśmy że śpiewamy piosenki różnych wykonawców. Każdy mógł sobie coś wybrać.  Ustaliliśmy skład jury: Liam, Louis i Danielle. Pierwsza zaczęła śpiewać Demi, wybrała piosenkę The Beatles – Let It Be,  poradziła sobie z nią wspaniale. Niestety  otrzymała tylko 26 głosów bo jak stwierdzi Lou nie wygląda jak Paul McCartney.  Następny był duet Lucasa i Maxa, którzy śpiewali Whitney Houston - I will always love you, oni także nie przypadli do gustu Louisowi, który dał im tylko 5 punktów, powodem tak niskiej noty było to, że Max w refrenie się nie rozpłakał, a pan z jury niestety płakał jak bóbr, tak więc posądził Czarnego o brak uczuć, Harry zaśpiewał Coldplay – Paradise , dostał od paskowatego 10 punktów, bo urzekły go włosy Loczęsa. Niall postawił na Ollego Mursa – Troublemaker, otrzymał 27 głosów przez co obraziła się na niego Demi która miała o jeden głos mniej, Justin zaśpiewał Natalie Imbruglia – Torn, usłyszał od Danielle same pochwały przez co został zlinczowany przez pana Payne, Zayn długo decydował co ma zaśpiewać ale postawił na Chris Brown - With you,  jego wykon był boski, zachwycił jury, niestety Liam był ciągle zły na Dani i wyżywał się na wszystkich tak więc dał mulatowi jedynie 5 głosów, nadeszła moja kolej. Długo zastanawiałam się co mam zaśpiewać, ostatnio w radiu słyszałam nową piosenkę Pink - Just Give Me A Reason, tak więc ją zaśpiewałam. Surowe jury było podjarane że nie zaśpiewałam rocka, ale zawiedzione ze nie usłyszało Slipknota. Wszyscy poddenerwowani czekali na wyniki.
- Wszem i wobec ogłaszam że zwycięzcą jest… - trzymał nas w niepewności Liam. – a nagrodę w postaci skrzynki wódki otrzyma… - skrzynka wódki ? To jest coś. – Nagrodę otrzymuje…
- No mów już! – krzyknęliśmy zdenerwowani.
- Nagrodę otrzymuje …. Nialler ! – wykrzyczał na całe pomieszczenie Liam.
- Przepraszam ? – zapytał blondyn bruneta.
- Tak ?
- A czy można wymienić ta całą skrzynkę wódki na karnet do Nando’s ? – zapytał zmieszany. Wszyscy wybuchliśmy niepochamowanym śmiechem. Przesiedzieliśmy w salonie do rana, po kolei odpływając w krainę morfeusza. ..

                                                         ***~***
No to mamy rozdział numer 5 ! Jak się podoba ? Mi osobiście w 70 %  <3 Dziękuje bardzo za ponad 1 320 wejść i sporo komentarzy pod ostatnim postem! Jesteście kochane <3  Mam prośbie jak czytasz to zostaw po sobie komentarz ! ;) Dodawajcie się do listy obserwatorów a także podawajcie mi swoje twittery, to będę was na bieżąco informowała <3  Mam pytanie co sądzicie o wyglądzie bloga ? Zmienić coś, tło albo nagłówek ? Jak się czyta mój blog ? Z lekkością czy nie ? Bardzo to dla mnie ważne ! < 3 A co najważniejsze to z czyjej perspektywy chcecie następny rozdział ? ;3 Jak widzicie dodałam nowe osoby w blogu, Jusa, Tay , Demi i Danielle ! Na pewno pojawi się ich jeszcze więcej ;3
                                                    Nowi bohaterowie:


Demi Lovato, 20 lat
Znana piosenkarka i aktora, najlepsza przyjaciółka Nialla Horana z One Direction. Od jakiegoś czasu podkochuje się w swoim przyjacielu, nie powie mu tego ponieważ boi się odrzucenia z jego strony. Jest wesołą i żywiołową dziewczyną. W swoim życiu zaznała wielu cierpień, ale to pomogło jej stać się silniejszą. Jej mottem życiowym jest „ Stay Strong”


Justin Bieber, 19 lat

Zabawny i wesoły dziewiętnastolatek, lubiący bawić się życiem. Jest jednym z najbardziej pożądanych piosenkarzy na świecie. Kocha szybkie samochody i adrenalinę. Nie dawno rozstał się ze swoją dziewczyną Seleną. Jak na razie nie poszukuje partnerki, cieszy się z tego co jest tu i teraz. Lubi się ostro zabawić, choć nie stoi to na pierwszym miejscu. Od dawna koleguje się z chłopakami z One Direction. Jego mottem życiowym jest „Never say Never „

Taylor Swift, 24 lata 
Miła i zabawna dziewczyna. Od niedawna spotyka się z Edem Sheeranem. Przez wiele ludzi uznawana za najgorszą, powodem jest to że często zmienia chłopaków. Boli ją to jak ludzie ją postrzegają. Nie znają całej prawdy o jej życiu a ją wyzywają. Wszystko co leży jej na sercu przelewa na papier. Pomaga jej to w poradzeniu sobie z problemami. Jej najlepszą przyjaciółką jest Selena Gomez, była dziewczyna Justina Biebera.





            Danielle Peazer, 24 lata            
Żywiołowa tancerka takich gwiazd jak Jessie J, Pixie Lott i Taio Cruz. Jest bardzo miła i uczynna. Od dwóch lat spotyka się z Liamem Payne z One Direction. Kocha go bardzo mocno. Jej największą pasją jest taniec. W przyszłości chciałaby zostać choreografem.