niedziela, 24 marca 2013

Rozdział 6


„ I choć noc przepala mu płuca, samotność  wdzierała się w duszę a
tęsknota głęboko ukryła się w jego sercu , on zamykając oczy, myślami był przy niej.
Inaczej nie potrafił by zasnąć.”
Perspektywa Maxa:

"MIŁOŚC – ... niekiedy wystarczy jeden uśmiech, spojrzenie, gest i ...oto marznie się spełnia. Marzenie, które przypomina że szczęście czasem boli, a jednak pragniemy go tak bardzo, rozkoszując się wszystkimi zmysłami. Zamykamy oczy i ... wyobraźnią próbujemy odtworzyć naszą ukochaną osobę, zapamiętując każdy skrawek jej cudownej sylwetki. Odnajdziemy ja wszędzie.
W zapachu jej ubrań, w szeleście rudych liści budzących wspomnienia wspólnie spędzonych  jesiennych dni. I ten dotyk... delikatny jak muśnięcie motylich skrzydeł, gwałtowny jak rozpętana burza. Serce zaczyna bić jak oszalałe, uśmiech błąka się na ustach ku pamięci naszych wspólnych przeżyć. Bywa szalona, przewrotna, romantyczna. Może zmieć w życiu wszystko i nadać mu nowy sens. Czy można ubrać w słowa tak niepojętą z wartości? Gdy serce ma swoje racje, do życia wkrada się moc przeróżnych uczuć, których pojąc nie sposób. Miłość wyraża się na wiele sposobów, ma mnóstwo barw, przybiera różne kształty. Bywa widziana przez różowe okulary. Wówczas przychodzi niecierpliwie, kiedy kocha się swoje marzenia, a nie rzeczywistość człowieka. I bywa miłość prawdziwa, która chwilową fascynację, intensywne uniesienie, radosną ekstazę zmienia w miłość dojrzałą. Miłość posiada mnóstwo uczuć, ale ona sama jest czymś więcej niż uczuciem. Gdy kochamy, przeżywamy bardzo różnorodne nastroje: radości, wzruszenia, podziwu, entuzjazmu, satysfakcji, poczucia bezpieczeństwa, aż po lęk, gniew, złość, przerażenie.
Dojrzałej miłości uczymy się powoli, kochamy nie za zalety, lecz mimo wad. Rozwijamy się poprzez długie rozmowy by móc ze sobą o czym rozmawiać, przez zaufanie, by otworzyć się na siebie wzajemnie, przez zrozumienie, by nie pójść w zupełnie inne dwie strony. Prawdziwa miłość jest długotrwałym procesem wyboru, wymagającym świadomej decyzji i wysiłku na co dzień. To bycie dla kogoś i z kim. To szacunek i troska. To wspólne dobro, gdzie nie ma miejsca na „ tylko ja”, a jesteśmy już zawsze „my”. To historia naszego życia sprawia, że w pewnej chwili ktoś nabiera dla nas szczególnego znaczenia. Miłość jest opowieścią wyrażaną gestem, dotykiem, zapachem, słowem, milczeniem. Choć nie potrafimy jej zrozumieć, sercem odczytujemy jej nieprzeniknione tajemnice. Nie wiemy skąd przychodzi, ale jesteśmy w stanie powiedzieć dokąd zmierza stwarzając swoją własną opowieść... – siedziałem w kuchni rozmyślając o pojęciu miłości, do puki nie usłyszałem szelestów dochodzących z salonu.

Perspektywa Jade:

Z rana obudziłam się z wielkim kacem. Po obudzeniu jedyne o czym marzyłam to szklanka wody. Nagle usłyszałam, że ktoś paraduje w kuchni.
-Aspirynę, wodę? -zapytał wyłaniając się zza ściany Max.
 -To i to. -oznajmiłam łapiąc się za głowę.
- Nieźle wczoraj zaszalałaś – zaśmiał się.
- Troszeczkę. – powiedziałam bez życia. Chłopak podał mi moje lekarstwo, ja natomiast usiadłam przy stole i wpatrywałam się w poczynania czarnego.  – Która godzina ?
- Dochodzi  12:00 w południe – uśmiechną się po czym usiadł koło mnie i się we mnie wpatrywał. Spojrzałam na niego, na co się speszył i odwrócił wzrok.  – Jakie plany na dziś ?
-Kąpiel i sen – wyszczerzyłam się. Na co chłopak wystawił mi język.
- Nie masz ochoty na imprezkę? – zaśmiał się wrednie.
- Chyba cię coś boli, ja ledwo co żyje. – zmierzyłam go wzrokiem. – Zaniesiesz mnie do łazienki ? – zrobiłam słodkie oczka. Czarny podniósł się z miejsca i wziął mnie na ręce i podążył w stronę łazienki.  Przechodząc przez salon, przewróciliśmy się przez śpiącego na podłodze Nialla. Chłopak zaczął niemiłosiernie jęczeć przez co obudził wszystkich.
- Co jest do cholery –krzyknął jeszcze zaspany Lou.
- Zamknij ryj, bo mi głowa pęka – warknęłam na niego, próbując się podnieść z ziemi.
- Nie denerwuj się kicia, złość piękności szkodzi. – teraz przegiął, rzuciłam się na niego z pazurami. Boo Bear by nie przeżył tego ataku gdyby nie Justin i Max, którzy mnie od niego odciągnęli. Reszta tylko się śmiała. Wkurzona poszłam do łazienki żeby się wykąpać i przebrać.  Weszłam pod prysznic i odkręciłam zimną wodę żeby trochę ochłonąć, niestety nie przewidziałam ze będzie ona aż tak zimna. Wydałam z siebie głośny okrzyk typu „ Aaaa Kurwa ale Zimna” po czym powróciłam do wykonywanej czynności jakim było mycie się. Po skończonej czynności, wytarłam się moim czerwonym mięciutkim ręczniczkiem, starannie wysuszyłam włosy  i owinięta w szlafrok poszłam do swojego pokoju. Stanęłam przed szafą i nie wiedziałam co wybrać. Spojrzałam za okno, pogoda wydawała się być ładna jednakże widać było czarne chmury. Stwierdziłam ze najlepszym rozwiązaniem będzie ubranie leginsów i sweterka , tak też zrobiłam. Włosy upięłam , zrobiłam lekki makijaż, założyłam trampki  i wyszłam z pokoju. Całe szczęście ze głowa przestała mnie boleć, w innym wypadku zabiłabym kogoś dzisiaj. Lou był bliski swojej śmierci. W salonie siedzieli sami chłopcy.
- Gdzie dziewczyny ? – zapytałam szukając wzrokiem Dani i Demi. Nigdzie ich nie było.
- Pojechały do domu, się ogarnąć – odpowiedział mi Niall przeżuwając kolejnego żelka.
- Daj jednego – wyciągnęłam rękę w stronę blondaska, na co ten wytknął mi język i zmienił miejsce siedzenia.  Obrzuciłam go morderczym spojrzeniem i wydarłam opakowanie ciastek Justinowi z ręki.
- Ej, to moje! – krzyknął oburzony.
- Teraz już nie. – wyszczerzyłam się i pocałowałam go w policzek. Chłopak od razu zmienił nastawienie co do mnie i jego ciastek które właśnie wcinałam. Niall za to się obraził, ponieważ on nie dostał buziaka.
- Nie dałeś żelków nie ma buziaka – wytknęłam mu język. Chłopak pobiegł do kuchni i przyniósł mi nową paczkę.
- Teraz dostane  ? – zapytał robiąc oczy kota ze Shreka ( Tym oczom zawsze ulegnę). Dałam mu soczystego buziaka w policzek, i zabrałam mu żelki. Usiadłam na sofie i zaczęłam je zajadać . Zayn i Liam, grali w Fifa13, Harry i Lou rozmawiali, Lucasa prawdopodobnie nie było w domu. Max i Justin wpatrywali się we mnie.
- Co się gapicie huh  ? – zapytałam marszcząc czoło. Oni tylko unieśli ramiona na znak że nic. Przez kolejną godzinne siedzieliśmy wpatrując się w siebie, międzyczasie przeglądając twittera . Justin nałożył mi okulary słoneczne na oczy i kazał się uśmiechnąć. – on jednak jest dziwny.  Zrobił mi zdjęcie i wstawił na swojego twittera.

@justinbieber  Czyż ona nie jest piękna ? :) x


Na twitterze nagle zawrzało, pojawiło się mnóstwo tweetów typu:
„ Justin a co z Seleną ? Czy to naprawdę koniec ?”
„Jaka śliczna”
„ Pasowalibyście do siebie”
„ Nie dojrze  że piękna to i utalentowana”
Nie obyło się bez hejtów:
„ Najpierw omamiła One Direction, teraz próbuje Justina „
„ Zwykła szmata”
„Dziwka”
„ Współczuje Edowi ze ma taką siostrę”
To tylko nieliczne z postów skierowanych w moją stronę, ale się nie przejmowałam bo nie ma  czym. Hejty będą zawsze, cieszyłam się z pozytywnych opinii a negatywne miałam daleko gdzieś. Siedzieliśmy rozmawiając z chłopakami do godziny 17:00, po czym oni udali się do swoich domów, a my mieliśmy zamiar iść na mecz piłki nożnej. Mecz miał zacząć się o 20:00 Pobiegłam do pokoju , przebrałam się w jeansy, bluzkę z nadrukiem i czarną bluzę, Włosy rozpuściłam i wyprostowałam, makijaż lekko poprawiłam, zmieniłam jeszcze buty i  byłam gotowa.  Chłopcy byli już też zebrani, do wyjścia pozostała nam godzina. Przez ten czas zjedliśmy i napiliśmy się kawy. Około 19:00 wyszliśmy z domu. Droga zajęła nam 45 minut. Kupiliśmy bilety i poszliśmy zając miejsca. Na trybunach były jeszcze pustki, korzystając z tego że ludzie nie patrzą Lucas zrobił mi zdjęcie. Obiecał że nie wstawi na twittera. Przeliczyłam się jak zawsze. 

@LucasGreyDrums myślałaś że tego nie wstawie kociaku ? Mrr ;3


Chłopak nieźle dostał po łepetynie, na co się naburmuszył i odwrócił się do mnie plecami. Mecz już się prawie zaczął, niestety mój widok na boisko zasłonił nie jaki Mop. Stanął sobie naprzeciwko mnie i kazał zrobić sobie zdjęcie, bo chce wrzucić na twittera. Cyknęłam mu fote i gestem ręki kazałam mu zejść z mojego pola widzenia.

- A tak w ogóle co ty tutaj robisz ? – zapytałam nie odrywając wzroku od piłkarzy biegających po boisku. Obczajałam który najładniejszy.  Wyszło na to że Neymar.
- Przyszedłem pooglądać mecz – wyszczerzył się po czym usiadł koło mnie. Zmierzyłam go wzrokiem, chłopak uczynił to samo. Mój wzrok zatrzymał się na jego zielonych tęczówkach.  Wpatrywałam się w nie do puki Max nie doprowadził mnie do pionu, dźgając w boczek. Speszona wróciłam do oglądania meczu.  Po jakimś czasie zachciało mi się pić.
- Skoczy mi ktoś po Pepsi ? – zapytałam z nadzieją w głosie.
- Drink Pepsi Be Sexy  - otrzymałam tylko taką odpowiedź. Naburmuszona wstałam i ruszyłam w celu odnalezienia jakiegoś punktu sprzedaży napojów. Krążyłam z dobre 10 minut zanim znalazłam stoisko z napojami. Kupiłam to co miałam kupić i podążyłam na swoje miejsce.  Nie było mi jednak dane, w spokoju dojść do chłopaków. Zostałam przez kogoś brutalnie zepchnięta ze schodów. Całe szczęście ze ktoś mnie złapał. Tym "Ktosiem" okazał się Zayn. Przez dłuższą chwile stałam w objęciach mulata, stałabym tam jeszcze dłużej gdyby nie sędzia który zakończył gwizdkiem, pierwszą połowę meczu. 
- Nic ci się nie stało ?- zaczął rozmowę Zayn.
- Nie nic mi nie jest, dzięki że mnie złapałeś – wysiliłam uśmiech, po czym wyswobodziłam się z jego objęć, wydać chłopak nie był z tego powodu zadowolony.
- Widziałaś Harrego ? – podtrzymywał rozmowę.
- Tak, siedzi z chłopakami w 5 rzędzie, sektor 7 – odpowiedziałam po czym, uśmiechnęłam się przyjaźnie. Laluś odszukał ich wzrokiem, po czym złapał mnie za rękę i pociągnął w przeciwną stronę. Próbowałam się wyswobodzić lecz nic to nie dawało, chłopak miał bardzo silny uścisk. – czego ty chcesz ?
- Pogadać, na spokojnie. – uśmiechnął się po czym przyciągnął bliżej do siebie i puścił moją rękę, tak żebyśmy wyglądali jak miło spędzający czas przyjaciele. Nie było odwrotu musiałam iść, za nami szła spora grupa fotografów. Chłopak usiadł na górnych trybunach na których nie było nikogo, i gestem ręki wskazał mi miejsce koło siebie. Dosiadłam się i wpatrywałam się w niego. Chłopak robił to samo.
- O czym chciałeś pogadać, huh ? –zapytałam spokojnie.
- O nas. – powiedział niepewnie.
- O nas ? Ale nas nie ma. – odparłam zdziwiona. Ten chłopak jest jednak dziwny.
- Chodziło mi o nasze relacje, nie chce się z tobą kłócić i sobie dogryzać. W końcu będziemy musieli ze sobą wytrzymać w trasie. Jak ty sobie to wyobrażasz ? – powiedział na jednym wdechu, widać ze sprawiało mu to trudność. Popatrzyłam na niego dziwnie.
- Normalnie. Nie wchodzimy sobie w drogę i jest okej. -  spojrzałam na chłopaka, który najwidoczniej się zdenerwował.
- Ale ja tak nie chce – powiedział zły. – ja chce się z tobą normalnie dogadywać. Tak jak Lucas, Liam, Niall, Max, Justin no i Louis. Czemu ty jesteś dla mnie taka oschła ?
- Bo działasz mi na nerwy ? – wkurzona warknęłam. Tak, ten chłopak na prawdę działa mi na nerwy.
- Ale czym ? Albo wiesz nie odpowiadaj. – wkurzony wstał. – cześć. – pożegnał się i zostawił mnie samą na trybunach. I on się dziwi że działa mi na nerwy ?
- Właśnie dla tego – powiedziałam cicho. Wstałam z miejsca, nie miałam ochoty już oglądać dalej tego meczu.  Napisałam sms do Lucasa ze wracam do domu, bo się źle czuje i wyszłam ze stadionu. Otworzyłam puszkę Pepsi i ruszyłam w stronę remizy. W drodze powrotnej zahaczyłam jeszcze o sklep, kupiłam szlugi i po czym odpaliłam jednego i zaciągnęłam się. Dym natychmiastowo rozszedł mi się po całych płucach. Mimowolnie zaczęłam kaszleć.
- Musze rzucić to cholerstwo. – powiedziałam sama do siebie, zaciągając się kolejny raz...


***~***

Nowy rozdział, który nic nowego nie wnosi do tego bloga, jest nijaki i dziwny ;O Co do was, jesteście kochani, dziękuje za wszystkie wejścia i komentarze ;3 Bardzo mi z tego powodu miło <3 Mam tylko małą prośbę, a w zasadzie dwie, jeżeli czytasz komentuj i zostawiaj swoją nazwę twittera <3 I jeszcze jedno, proszę powiedzcie co sądzicie o wyglądzie bloga ;3 I co tam u was słychać ? Bo ja jestem mega podjarana koncertem Justina ;3 Szkoda że mnie tam nie będzie ;c Ale się bardzo z tego cieszę ze odwiedzi nasz kraj *__* Kochamm was <3 + KOGO MA BYĆ NASTĘPNA PERSPEKTYWA ? Huh ? ;* Czekam <3


niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 5


„Każdy ma własne życie i własny rozum. I jeszcze do tego własny los, którego nie można przewidzieć. Tak naprawdę, to nikt nie wie co jest dla niego dobre, a co złe.”


Głośna, rytmiczna muzyka rozsadzała cały budynek. W powietrzu unosił się gryzący zapach dymu papierosowego oraz mocnego alkoholu. Nikt nie zwracał  już uwagi na swoje czyny, nie był ich nawet świadomy. Liczyła się tylko dobra zabawa i nie okłamujmy się - ostry flirt. Najwyraźniej Zayn też miał to w planach. Niestety nie było mu to dane,  iż na samym wejściu usłyszał ode mnie krótkie definitywne i jakże stanowcze „ Spierdalaj” Wkurzony zasiadł przy DJ-ejce.



Ja natomiast udałam się po drinka. Nie był to mój pierwszy a na pewno nie ostatni tego wieczoru. Po otrzymaniu „soczku” od Louisa, który robił za barmana, udałam się do stolika przy którym siedział Max, Lucas, Harry i Niall, Liama z nimi nie było. Dosiadłam się do nich i zaczęłam sączyć napój.
- A ty co sądzisz o dziewczynie Eda ? – wyrwał mnie z rozmyślań Lucas.
- Nie znam jej, więc nie mam o niej zdania. A wy ? – zapytałam, po czym kończyłam drinka.
- Taylor  jest fajna – a czyli tak się nazywa  - nic do niej nie mamy – powiedział loczek z dziwnym wyrazem twarzy. Nie wiem co miał oznaczać ten grymas ale okej.
- A właśnie. Ed, zaprosiliście go ? – spojrzałam pytająco na chłopaków, przytaknęli. – A przyszedł ?
- Tak, gdzieś jest z Tay – zrzuciłam wzrokiem po pomieszczeniu, same obściskujące się pary, trudno będzie go zaleźć, chociaż w tłumie zobaczyłam rudą czuprynę. Wstałam z miejsca i podążyłam w tamtym kierunku. Chłopak stał przytulony do tej blondynki.
- Cześć, jestem Jade – uściskałam Tay – siostra Eda. -  Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie, i się przedstawiła.
- Miło cię poznać, Ed dużo o tobie mówił – usiadłyśmy na kanapie, rudy poszedł po drinki.
- Mi również, ciekawe co takiego mówił ten rudzielec – zaczęłam się śmiać.
- Ze jesteś bardzo zdolna i pracowita a poza tym trochę wkurzająca, ale cię kocha – zaśmiała się. Rozmowa z Tay była świetna, ta dziewczyna jest bardzo miła i żywiołowa. Rozmawiałyśmy przez dłuższy czas, niestety Ed porwał ją na parkiet. Nie pozostało mi nic innego jak iść się napić.
- Daj mi coś mocnego – zwróciłam się do paskowatego. Usiadłam na wysokim krześle i oparłam się rękami o blat ich mini baru. Wpatrywałam się z zaciekawieniem co robi Louis. Chłopak nalał do kufla piwo i mi je podał. Upiłam łyk i natychmiastowo go wyplułam. – Bezalkoholowe ? Na serio! ?
- Wypiłaś już z dziesięć drinków, zdecydowanie za dużo – powiedział poważnie Boo Bear . Nie no świetnie, zachciało się mu robić za dobrego tatuśka. Chyba od tego w tym zespole jest Liam, przynajmniej tak słyszałam. Głośno jęknęłam i zeskoczyłam z krzesła i wystawiłam język marchewie. Stałam mierząc się wzrokiem z moim nowym wrogiem, gdy nagle poczułam czyjś oddech na swojej szyi, gwałtownie się obróciłam. Przede mną stał Zayn. Zmierzyłam go wzrokiem i wyminęłam.
- Nie chcesz się napić ? – usłyszałam głos za sobą. Przystanęłam i się odwróciłam. Mulat stał z flaszką wódki, z wielkim bananem na ryjcu. Przeanalizowałam wszystkie za i przeciw i stwierdziłam że Lou mi już nic nie da mocniejszego, a mnie suszy i mam ochotę się jeszcze napić. Zrobiłam krok do przodu i już nie było odwrotu. Poszłam z Zaynem do ogrodu. Usiedliśmy na trawie przy basenie. Pomiędzy nami panowała cisza, słychać było tylko muzykę dobiegającą z domu. Dziwiło mnie to że nikogo nie było w ogrodzie. Tylko ja i Zayn. Spojrzałam na niego, właśnie upijał kolejny łyk wódki.
- Podziel się, po to tutaj chyba przyszłam – warknęłam jak to miałam w zwyczaju robić w pobliżu tego osobnika.
- To weź sobie – chłopak się ze mną przedrzeźniał. Miałam ochotę  stamtąd wyjść.
- Nie to nie, załatwię sobie od kogoś innego – prychnęłam i już miałam iść, gdyby nie to że mulat złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Byłam w zbyt bliskiej odległości od niego, wyrwałam się mu i obrzuciłam morderczym spojrzeniem. Chłopak podał mi butelkę z trunkiem. Wzięłam duży łyk po czym podałam Zaynowi, usiedliśmy ponownie na skraju basenu. Moczyliśmy nogi co chwile wymieniając się wódką. Gdy opróżniliśmy całe 0,7 l byłam już nieźle wstawiona. Naszła mnie mega ochota na to żeby popływać. Nie zaważając na to czy jestem w ubraniach czy bez wskoczyłam bez żadnego ostrzeżenia do basenu. Mulat popatrzył na mnie dziwnie po czym sam wskoczył i zaczęliśmy się chlapać wodą. Mieliśmy mega radochę, bawiliśmy się jak małe dzieci. Kilka razy podtapiałam mulata, a on mi się odpłacał. Nie mam pojęcia ile siedzieliśmy w tej wodzie ale na pewno bardzo długo.
- Jade ! – usłyszałam głośny krzyk Maxa. Jako że byłam pod wpływem alkoholu wyskoczyłam z wody i pobiegłam, w miarę możliwości do chłopaka. Czarny stał odwrócony do mnie tyłem i najwyraźniej mnie szukał. Na paluszkach do niego podbiegłam i wskoczyłam mu na plecy. 
- Siemka – wykrzyczałam mu do ucha. Chłopak się najwidoczniej przestraszył bo cały drygnął. Ah Max i jego bojaźń. Zaśmiałam się głośno. Czarny mi zawtórował. Spojrzałam w stronę basenu, Zayn próbował się wydostać ze zbiornika wodnego, niestety słabo mu to wychodziło. Ja byłam pijana, ale on ? Kolejny raz zaniosłam się głośnym śmiechem.
- Kochany pomóż mu, bo się biedak nie wydostanie. – zeskoczyłam z  chłopaka i podbiegłam do tej niedojdy. Po chwili doszedł jakby lekko zdenerwowany Max, i wyciągną tą kalekę z wody.  Położyliśmy się we trójkę na trawie i wpatrywaliśmy się w niebo. To znaczy ja, chłopcy patrzyli na mnie, a raczej na moją przemoczoną koszulkę.
- Co się gapicie ? – dźgnęłam ich w tym samym czasie w brzuch. Głośno zajęczeli i mnie jak na złość obydwaj zaczęli łaskotać. Rzucałam się po trawie jak jakaś opętana, krzyczałam w niebogłosy „ Pomocy Gwałcą”  Ta gdzie, nikt nawet nie zareagował. Po kilku minutach tortur wybłagałam ich żeby przestali, zgodzili się pod jednym warunkiem. Pocałunek w policzek. Ależ mi zadanie, pocałowałam Maxa a potem „ fuuu tą ohydę” i leżeliśmy spokojnie.
- Jade ? – przerwał cisze Zayn.
- Co ? – odwróciłam się do chłopaka.
- Pijana jesteś, wiesz ? – zaśmiałam się.
- Wiem, Czarny ty też – wystawiłam mu język.
- Ej ja jestem Czarny – oburzył się Max.
- Masz racje, Czarny – poczochrałam go po czuprynie.  Nastała cisza. – Chwila, już wiem ! – wykrzyczałam. – Laluś ! – chłopcy spojrzeli na mnie, po czym Max zaczął się śmiać i nie mógł przestać, natomiast Laluś się obraził. Leżeliśmy po raz kolejny w ciszy. Nudziło mi się to więc wstałam i poszłam w stronę domu.
- Gdzie idziesz ? – krzyknął za mną Max.
- Się zabawić ! – od krzyczałam i zataczając się wkroczyłam do mojego świata. Świata zabawy i muzyki. W pomieszczeniu było co raz mniej ludzi. Próbowałam odczytać godzinę na zegarku ale nie udawało mi się to. Zaczepiłam siedzącego w pobliżu chłopaka.
- Hej – stuknęłam go w ramie. – Która godzina ? – uśmiechnęłam się do niego.
- Po 2:00 – obdarzył mnie uśmiechem – Justin – wyciągnął dłoń, ale schował natychmiastowo jak zobaczył że się do niego przytulam. Odwzajemnił uścisk.
- Jade – przywitałam się grzecznie – Miło poznać Justin, Justin skądś kojarzę to imię. – udawałam że myślę. – Timberlake  ? – zapytałam po chwili ciszy. Chłopak tylko pokręcił głową. Przyjrzałam się mu lepiej. Miał na sobie czarne jeansy i szary t- shirt z nadrukiem. Grzywkę miał podwiniętą do góry.


Nie kojarzyłam go, ale wiąż próbowałam zgadnąć. – Hartley ? – kolejne niepowodzenie. – To może Hayward ? 
- Czy wyglądam na 67 lat ? – wybuchł niepochamowanym śmiechem.  Spiorunowałam go wzrokiem, tak więc natychmiastowo się zamknął.
- Seksowny z ciebie dziadziuś – wytknęłam mu język, po raz kolejny zaczęliśmy się śmiać. – tak więc ?
- Bieber – powiedział dumnie.
-Aha ? – spojrzałam na niego dziwnie.
- Tylko „ aha” ? Inna dziewczyna by zawału dostała gdyby to usłyszała! A ty mówisz tylko „aha” ? – krzyknął zdziwiony.
- Uważaj bo się oplujesz – wyszczerzyłam się.
- To jest niedorzeczne ! – zbulwersował się. – kojarzysz Justina Haywarda, starego dziadka, który ledwo co widzi na oczy, a mnie nie kojarzysz ?
- Mówi się trudno – poruszyłam ramionami – nie kojarzę cię. – uśmiechnęłam się miło i go wyminęłam. – dzięki za podanie godziny!  – krzyknęłam na odchodne. Chłopak stał jak zamurowany. Co ja mu poradzę że go nie znam. Poszłam poszukać kogoś znajomego. Szerokim łukiem omijałam Eda, jak by zobaczył mnie w tym stanie to by mi zrobił niezłą awanturę.  Poszłam do kuchni, w której znalazłam Horana z żelkami. Wyciągnełam od niego paczke i poszłam do Lou. Zakradałam się od tyłu, położyłam mu ręce na oczach.
- Zgadnij kto to – zapytałam ze śmiechem.
- Wiem że to ty jędzo – zdjął moje ręce z oczu i się odwrócił. Popatrzyłam na niego wzrokiem bazyliszka.
- Nie jestem jędzą, nie mam długiego nosa… a może mam ? – spytałam z przerażeniem. – Krzywa też nie jestem… a może jestem ? – wykrzyczałam – Lou, czy ja wyglądam jak Baba Jaga ? – wybuchłam udawanym płaczem. Paskowaty nie wiedział, co ma robić. Wyciągnął puszkę piwa i mi ją podał.
- Masz i się uspokój, nie wyglądasz jak jędza – przytulił mnie, przejęłam od niego piwo i z uśmiechem na twarzy wybiegłam z salonu. – Jednak jesteś jędzą, parszywą i krzywą jędzą – wykrzyczał ze śmiechem. Biegłam w stronę ogrodu, niestety natknęłam się na rudego.
- Jade ! – warknął. – Ile razy ci mówiłem, masz tyle nie pić! – spojrzałam na niego lekceważącym wzrokiem i próbowałam go wyminął. Szlag jasny by to trafił, zatarasował mi drogę.
- Znowu zaczynasz ? – uniosłam głos. – Mam tego dość !
- Ja chce tylko dla ciebie dobrze. – powiedział już na spokojnie. Wkurzył mnie.
- Chuj mnie obchodzi czy ty chcesz dobrze czy źle ! Wkurwiasz mnie ! – wykrzyczałam mu w twarz, przepychając się przez ludzi pobiegłam na górę do łazienki.  Zakluczyłam drzwi i stanęłam przed lustrem. Miałam wrażenie że zaraz napluje mi ono w twarz. Czemu ja taka jestem ? Czemu nie mogę żyć z zgodzie z Edem. To mój jedyny brat i jedyna rodzina jaką posiadam. Powinniśmy trzymać się razem a nie się ciągle kłócić.

Opadłam na podłogę i nie podnosiłam się z niej przez dobrą godzinę. Parę osób dobijało się do niej, nie obchodziło mnie to. Leżałam i nie miałam zamiaru się podnosić. 

Perspektywa Eda:
Znowu się napiła, i znowu się o to pokłóciliśmy. Kolejny raz na mnie nawrzeszczała i miała daleko moje uwagi. Chce tak ? To niech jej będzie. Niech upija się w trupa, od tej pory gówno mnie to będzie obchodzić. To jej życie, jak je poprowadzi tak będzie miała. Nie mam zamiaru jej wytyczać ścieżek po których ma chodzić. Niech się uczy na własnych błędach. Wkurzony całą sprawą postanowiłem że czas się zbierać. Ludzi coraz mniej, a widzę ze Tay jest zmęczona. W sumie nie tylko ona, ja też padam na twarz. Mimo tego że przed trasą mamy miesiąc wolnego, to nie znaczy że całkowicie się można odciąć od życia w „ lepszym” świecie.  Menager ciągle wymyśla nowe wywiady i tym podobne duperele. Tak wygląda nasza „ wolność”.
- Kochanie, idziemy już ? – zapytałem blondynki, która rozmawiała właśnie z Demi i Niallem. Coś mi się wydaje ze nowa para się szykuje. Co jak co ale fajnie by ze sobą wyglądali, pasują do siebie w stu procentach.
- Tak, oczywiście. Już idziemy. – dziewczyna pożegnała się z naszymi towarzyszami. I wyszliśmy.  Jako że dzisiejszego dnia byłem niepijącym, jak chyba zawsze, wróciliśmy samochodem. Podjechaliśmy pod mój dom i poszliśmy od razu na górę. Taylor poszła się wykąpać, a ja zajrzałem jeszcze na twittera, poodpisywałem fankom i się wylogowałem. Po jakimś czasie z łazienki wyszła moja księżniczka. Wyglądała cudownie, loki które jak zawsze były pięknie ułożone, teraz sterczały w każdą stronę, dodawało jej to uroku. Jej piżamę stanowiły krótkie szorty i bluzka na ramiączka. Pocałowałem ją czule i poszedłem się wykąpać. Gorąca woda oblała moje całe ciało, czułem jak cały stres dzisiejszego dnia po mnie spływa. Wyszedłem z pod prysznica, wytarłem się założyłem czyste bokserki i spodnie od piżamy. Kiedy wszedłem Tay już spała, położyłem się koło niej i także zasnąłem.

Perspektywa Jade:
Ochłonęłam, właśnie tego mi było trzeba, izolacji. Podniosłam się z płytek i spojrzałam po raz kolejny w lustro. Wyglądałam fatalnie, oczy były całe podkrążone, makijaż mi się rozmazał. Wyglądałam jak panda. Przemyłam twarz wodą po czym wytarłam ją ręcznikiem. Usiadłam na wannie i uświadomiłam sobie że cały alkohol który miałam we krwi wyparował. Nie szumiało już mi w głowie i całe szczęście że mnie nie bolała. Podniosłam się i od kluczyłam drzwi, opuściłam łazienkę i zbiegłam na dół. W domu pozostała tylko nieliczna liczba osób. Z tego co widziałam to tylko Louis, Max, Lucas, Niall z jakąś dziewczyną, Liam także z dziewczyną oraz Zayn, Harry i ten od zegarka. Wszystkich wzrok spoczął na mnie.
- Co się tak gapicie? – zapytałam ze udawanym śmiechem. Nie chciałam psuć atmosfery, a na żarty nie miałam siły.
- Gdzieś ty była ? – podbiegł do mnie Czarny z wyrzutami. – szukaliśmy cię !
- W łazience byłam – odparłam bez większego entuzjazmu.
- Przez prawie dwie godziny ? – zapytał zdziwiony Lucas.
- Może ma okres – Zaśmiał się Louis, ale gdy tylko zobaczył mój wzrok zabrał się za polerowanie szklanek.
Usiadłam na sofie obok Nialla i jego dziewczyny ?
- Jade – uśmiechnęłam się do niej.
- Demi – odwzajemniła uśmiech po czym mnie przytuliła. Przywitałam się również z dziewczyną Liama, w tym to byłam pewna. Co chwile widać było jak się miziali.
- Jade – uściskałam dziewczynę. – Miło poznać.
- Danielle, mi również. – obdarzyła mnie uśmiechem. Dziewczyny były świetne, zabawne i mądre. Co do Taylor mam takie same zdanie. Cieszę się że mogłam je poznać. Spojrzałam na zegarek, teraz dokładnie widziałam która jest godzina, dochodziło wpół do czwartej nad ranem. Najwidoczniej nikomu się nie chciało iść spać, bo siedzieli w salonie i każdy robił swoje. Louis wycierał szklanki, Harry mu pomagał, Liam i Danielle się obściskiwali, Horan i Demi rozmawiali, Max i Lucas dorwali x-boxa, Zayn stał przy Dj –ejce. Justin wpatrywał się w ekran swojego i-phona, co chwile podchodząc do innego z chłopaków, pytając o coś.  Ja wpatrywałam się w nich nie wiedząc co robić ze swoim życiem.  W końcu postanowiłam podejść do Zayna.
- Cześć Misiak – powiedziałam siadając, na krześle obok. Mulat popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem, coraz więcej osób tak na mnie patrzy. Chyba jestem jakaś dziwna.
- Siema śliczna – wyszczerzył się.  Jak ja nie nienawidzę jak on to robi. Ten chłopak tak mi działa na nerwy, ale go lubię. – Co chciałaś ?
- Nudzę się – zrobiłam smutną minkę, popatrzył na mnie i zaczął się śmiać.
- Zaraz na coś na to poradzimy. – ściszył muzykę. – Panie i panowie tej dziewoi się nudzi, tak więc żeby rozruszać  towarzystwo zaczynamy karaoke ! – wydarł się do mikrofonu. Zaśmiałam się, jaki z niego dureń. Wszyscy się zebrali wokoło. Ustaliliśmy że śpiewamy piosenki różnych wykonawców. Każdy mógł sobie coś wybrać.  Ustaliliśmy skład jury: Liam, Louis i Danielle. Pierwsza zaczęła śpiewać Demi, wybrała piosenkę The Beatles – Let It Be,  poradziła sobie z nią wspaniale. Niestety  otrzymała tylko 26 głosów bo jak stwierdzi Lou nie wygląda jak Paul McCartney.  Następny był duet Lucasa i Maxa, którzy śpiewali Whitney Houston - I will always love you, oni także nie przypadli do gustu Louisowi, który dał im tylko 5 punktów, powodem tak niskiej noty było to, że Max w refrenie się nie rozpłakał, a pan z jury niestety płakał jak bóbr, tak więc posądził Czarnego o brak uczuć, Harry zaśpiewał Coldplay – Paradise , dostał od paskowatego 10 punktów, bo urzekły go włosy Loczęsa. Niall postawił na Ollego Mursa – Troublemaker, otrzymał 27 głosów przez co obraziła się na niego Demi która miała o jeden głos mniej, Justin zaśpiewał Natalie Imbruglia – Torn, usłyszał od Danielle same pochwały przez co został zlinczowany przez pana Payne, Zayn długo decydował co ma zaśpiewać ale postawił na Chris Brown - With you,  jego wykon był boski, zachwycił jury, niestety Liam był ciągle zły na Dani i wyżywał się na wszystkich tak więc dał mulatowi jedynie 5 głosów, nadeszła moja kolej. Długo zastanawiałam się co mam zaśpiewać, ostatnio w radiu słyszałam nową piosenkę Pink - Just Give Me A Reason, tak więc ją zaśpiewałam. Surowe jury było podjarane że nie zaśpiewałam rocka, ale zawiedzione ze nie usłyszało Slipknota. Wszyscy poddenerwowani czekali na wyniki.
- Wszem i wobec ogłaszam że zwycięzcą jest… - trzymał nas w niepewności Liam. – a nagrodę w postaci skrzynki wódki otrzyma… - skrzynka wódki ? To jest coś. – Nagrodę otrzymuje…
- No mów już! – krzyknęliśmy zdenerwowani.
- Nagrodę otrzymuje …. Nialler ! – wykrzyczał na całe pomieszczenie Liam.
- Przepraszam ? – zapytał blondyn bruneta.
- Tak ?
- A czy można wymienić ta całą skrzynkę wódki na karnet do Nando’s ? – zapytał zmieszany. Wszyscy wybuchliśmy niepochamowanym śmiechem. Przesiedzieliśmy w salonie do rana, po kolei odpływając w krainę morfeusza. ..

                                                         ***~***
No to mamy rozdział numer 5 ! Jak się podoba ? Mi osobiście w 70 %  <3 Dziękuje bardzo za ponad 1 320 wejść i sporo komentarzy pod ostatnim postem! Jesteście kochane <3  Mam prośbie jak czytasz to zostaw po sobie komentarz ! ;) Dodawajcie się do listy obserwatorów a także podawajcie mi swoje twittery, to będę was na bieżąco informowała <3  Mam pytanie co sądzicie o wyglądzie bloga ? Zmienić coś, tło albo nagłówek ? Jak się czyta mój blog ? Z lekkością czy nie ? Bardzo to dla mnie ważne ! < 3 A co najważniejsze to z czyjej perspektywy chcecie następny rozdział ? ;3 Jak widzicie dodałam nowe osoby w blogu, Jusa, Tay , Demi i Danielle ! Na pewno pojawi się ich jeszcze więcej ;3
                                                    Nowi bohaterowie:


Demi Lovato, 20 lat
Znana piosenkarka i aktora, najlepsza przyjaciółka Nialla Horana z One Direction. Od jakiegoś czasu podkochuje się w swoim przyjacielu, nie powie mu tego ponieważ boi się odrzucenia z jego strony. Jest wesołą i żywiołową dziewczyną. W swoim życiu zaznała wielu cierpień, ale to pomogło jej stać się silniejszą. Jej mottem życiowym jest „ Stay Strong”


Justin Bieber, 19 lat

Zabawny i wesoły dziewiętnastolatek, lubiący bawić się życiem. Jest jednym z najbardziej pożądanych piosenkarzy na świecie. Kocha szybkie samochody i adrenalinę. Nie dawno rozstał się ze swoją dziewczyną Seleną. Jak na razie nie poszukuje partnerki, cieszy się z tego co jest tu i teraz. Lubi się ostro zabawić, choć nie stoi to na pierwszym miejscu. Od dawna koleguje się z chłopakami z One Direction. Jego mottem życiowym jest „Never say Never „

Taylor Swift, 24 lata 
Miła i zabawna dziewczyna. Od niedawna spotyka się z Edem Sheeranem. Przez wiele ludzi uznawana za najgorszą, powodem jest to że często zmienia chłopaków. Boli ją to jak ludzie ją postrzegają. Nie znają całej prawdy o jej życiu a ją wyzywają. Wszystko co leży jej na sercu przelewa na papier. Pomaga jej to w poradzeniu sobie z problemami. Jej najlepszą przyjaciółką jest Selena Gomez, była dziewczyna Justina Biebera.





            Danielle Peazer, 24 lata            
Żywiołowa tancerka takich gwiazd jak Jessie J, Pixie Lott i Taio Cruz. Jest bardzo miła i uczynna. Od dwóch lat spotyka się z Liamem Payne z One Direction. Kocha go bardzo mocno. Jej największą pasją jest taniec. W przyszłości chciałaby zostać choreografem.



środa, 13 marca 2013

Rozdział 4

Gdy człowiek podejmuje już decyzję,
to trochę jakby skoczył w wartki strumień,
który porywa go kierunku, o jakim mu się nawet
nie śniło, w chwili gdy ją podejmował.

Życie kobiety można podzielić na trzy etapy: Dzieciństwo, dorastanie i wiek podeszły. W życiu faceta jest tylko jeden etap : DZIECIŃSTWO. Z pewnością można powiedzieć ,że płeć silniejsza nie dorasta. Ich intelekt można porównać do intelektu pięciolatka. Jedyną rzeczą która ich rozróżnia, jest to, że „ dorosły”  facet oprócz zabawy samochodzikami, bawi się również kobiecym sercem.  W moim życiu pojawiło się wiele takich pięciolatków. I nie mówię tu o Maksie i Lucasie. Ich intelekt nie jest nawet na poziomie pięciolatka. Ich rozum zaciął się w wieku 3 lat. No może Lucasa w 3 i pół.  Ale wracając do pięciolatków, nazwanych przeze mnie inaczej „ Sukinsynami”, było ich wiele. Zaczynając od podstawówki , kończąc na liceum. Mimo tego że bardzo mnie zranili nie mogę powiedzieć, że żałuje czasu który spędziłam z nimi. Mogę nawet powiedzieć że z uśmiechem wspominam te czasy. Podsumowując : FACECI TO ŚWINIE, ALE ŚWIAT BEZ NICH BYŁBY NUDNY. – skończyłam rozmyślać, po czym podniosłam się z łóżka.  Nie miałam najmniejszej ochoty wstawać, niestety dochodziła już 10:00, a my mieliśmy dziś jechać do chłopaków,  oznajmić im że się zgadzamy. Nie było mi to na rękę, ale cóż ja mogę poradzić. Zauważyłam że chłopaki mieli ochotę ich supportować… wiec nie chciałam stawać im na drodze. Zespół tworzymy we trójkę, więc  decyzje podejmujemy także razem.  Jako że ja też w małym stopniu polubiłam chłopaków z 1D ( no może z wyjątkiem jednego osobnika a mianowicie Zayna. Ten mulat niesamowicie działa mi na nerwy. Nie mam pojęcia jak można być tak wkurzającym ?  ) zgodziłam się. Po chwilowej walce z wydostaniem się spod kołdry, postawiłam bose stopy na zimnych panelach. Rozejrzałam się po pokoju. Wszystko znajdowało się na swoim miejscu. Łóżko jak zawsze stało na środku pokoju, po obu jego stronach były szafki nocne, na których znajdowały się czarno – białe lampki. Ściany były koloru czerwonego, na jednej z nich znajdował się wielki transparent z napisem Guns N’ Roses – ten zespół był jednym z moich ulubionych. Na przeciwległej ścianie wisiały oprawione w ramkę zdjęcia moje i chłopaków a także Eda i mojej mamy. Nie chcąc się rozpłakać, odwróciłam wzrok w stronę okna. Przez szpary w żaluzjach przebijały się promyki słońca. Uśmiechnęłam się na sam ich widok. Podeszłam do okna i je otworzyłam. Na dworze świeciło słońce i było ciepło. Zaciągnęłam się świeżym powietrzem i ruszyłam w stronę szafy żeby wybrać jakieś ubrania na dziś. Postawiłam na krótkie szorty i koszule w kratę. Wzięłam przyszykowane rzeczy i poszłam do łazienki. Niestety była okupowana.
- Wynocha mi z stąd – krzyknęłam Lucasowi do ucha, na co ten się wzdrygnął. Lubiłam ten moment kiedy kogoś straszyłam. Gorzej jest gdy ktoś mnie straszy… Chłopak popatrzył na mnie zabójczym wzrokiem, ale gdy tylko dostał buziaka w policzek, uradowany opuścił łazienkę.  Zakluczyłam zamek i rozebrana wskoczyłam pod prysznic. Po 10 minutach wyszłam. Wysuszyłam się i naciągnęłam na siebie ubrania. Włosy wyprostowałam, oczy podkreśliłam grubą kreską i wytuszowałam.  Byłam już prawie gotowa. Pobiegłam jeszcze po skarpetki i założyłam moje niezawodne trampki.  Poszłam do kuchni , niestety śniadanie musiałam zrobić sobie sama. Wyjęłam mleko z lodówki i płatki zbożowe z półki. Miseczkę położyłam na stole i połączyłam te dwa składniki. Uradowana że udało mi się zrobić jakże trudne danie zasiadłam przy stole. Zajadając śniadanko ,połączyłam się z twitterem.  Po tym co tam zobaczyłam cała zawartość jedzenia z mojej buzi znalazła się na koszulce Maxa, który głośno jękną i z krzykiem wybiegł do łazienki żeby zdjąć górną część ubrania. Nawet się tym nie przejęłam, bardziej obchodziło mnie to co zobaczyłam w Internecie. A mianowicie zdjęcie mojego braciszka całującego się z jakąś blondyną, i to całkiem ładną blondyną. Nie żebym  twierdziła że mój brat jest brzydki czy coś, bo nie jest. Bardziej zdziwiło mnie to że on posiada dziewczynę. Prędzej spodziewałabym się jakiegoś chłopaka. Zaśmiałam się w duchu. Wypadało by mu pogratulować. Przez chwile zastanawiałam się co mu napisać. Stwierdziłam że najlepiej będzie napisać coś prostego.
Do: Rudy
Szczęścia życzę :* Ps. Już myślałam że jesteś gejem ^^ Kochamm <3
Wysłałam mu esemesa  po czym schowałam telefon do kieszeni, dokończyłam śniadanie, pozmywałam naczynia i starłam ze stołu.  Ubrana czekałam na chłopaków którzy strasznie się grzebali. Wkurzona wyszłam przed dom. Usiadłam na schodkach i zapaliłam szluga.  Po jakiejś minucie wyszli chłopcy, zamknęli drzwi i mogliśmy iść. W sumie to nie mogliśmy.
- W którą stronę idziemy ? – zapytał Lucas, gdy staliśmy przed domem.
- W prawo – krzyknęłam, w tym samym czasie Max krzyknął „ W lewo”. Lucas tylko pokręcił głową.
Staliśmy chwile zdezorientowani, nie mieliśmy pojęcia gdzie mieszkali chłopcy… Nasza mądrość, wybieramy się od samego rana a nawet nie wiemy w którą stronę mamy iść.
- Wypadałoby żeby ktoś do nich zadzwonił – skwitował blondas. Spojrzeliśmy po sobie. – ja nie mam ich numeru a wy ? – Max pokręcił głową na znak że nie posiada.
-Ja mam – powiedziałam przerywając chwile ciszy. Chłopcy spojrzeli po sobie.
- Skąd masz ? – zapytał zdziwiony Max. – A z resztą nie ważne, dzwoń. –całe szczęście że nie chciał wiedzieć skąd go mam. Chłopaki czekali aż wybiorę numer. Tak też zrobiłam, znalazłam w kontaktach „ Boski Malik <3” i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Wyczekiwałam aż ktoś odbierze, kiedy już miałam się rozłączać w słuchawce usłyszałam głos mulata.
- Cześć  piękna – zaśmiał się – już się stęskniłaś ?
- Tak, cholernie mocno za tobą tęsknie, mam ochotę się z tobą pieprzyć jeszcze tej nocy, tylko podaj mi wasz adres – powiedziałam z jadem w głosie. Chłopaki popatrzyli się na mnie dziwnie, po czym zaczęli się śmiać. Chłopaka w słuchawce zatkało. Chyba się nie spodziewał takiej odpowiedzi.
- Abbey Road/69,  A ty tak na serio ?– powiedział uradowany chłopak.
- Nie, i dzięki – zaśmiałam się do słuchawki po czym się rozłączyłam. Powiedziałam chłopakom gdzie idziemy i ruszyliśmy w tamtym kierunku. Jak się okazało poszliśmy w lewo, tak więc wyszło na Maxa. Naburmuszona wlokłam się za chłopakami z dobre 10 metrów. W końcu czarny nie wytrzymał i podbiegł do mnie i wziął na barana. Całą drogę mnie niósł. Około 13 zjawiliśmy się pod domem One Direction. Drzwi otworzył nam Liam, ucieszony naszą wizytą wpuścił nas do środka.  Dom był urządzony nowocześnie. Wszystko było w odcieniach beżu i bieli. Spodobał mi się wystrój i przestrzeń jaka tam panowała. Wszystko miało swoje miejsce, z wyjątkiem ubrań i jedzenia które było wszędzie. Liam zaprowadził nas do salonu i zawołał resztę. Chłopaki rzucili się na nas i przytulili. Tylko Zayn był naburmuszony.
- Coś się stało Zayn ? – zapytałam z udawanym zainteresowaniem. Mulat tylko burknął, a my zaczęliśmy się z niego nabijać. Przez chwile zapomnieliśmy po co tu przyszliśmy. W końcu trzeba im powiedzieć. Spojrzałam na chłopaków. Na całe szczęście oni zrozumieli o co mi chodzi. Odchrząknęłam.
- Chcielibyśmy wam coś powiedzieć – wszystkich wzrok spoczął na mnie. – Zgadzamy się na ten support, ale pod jednym warunkiem – w tym momencie nawet Lucas i Max popatrzyli na mnie nie wiedząc o co mi chodzi. – W kolejce do łazienki jestem pierwsza – zaśmiałam się.  Chłopaki  bez namysłu się zgodzili. Obgadaliśmy parę spraw dotyczących koncertów i postanowiliśmy uczcić naszą wspólną pracę imprezką. Ustaliliśmy że zaczynamy o 20:00. Lucas i Liam zabrali się za zapraszanie osób, Niall i Harry pojechali po jedzenie, Zayn i Max mieli skombinować jakąś muzykę. A ja i Louis mieliśmy pojechać do remizy po moje i chłopaków rzeczy.
- Cieszysz się z tego supportu ? – zaskoczył mnie pytaniem paskowaty. Nie miałam pojęcia co mu powiedzieć.
- Czy się cieszę to nie wiem, na pewno czuje się dziwnie z myślą ze będę przez  3 miesiące w trasie z 7 chłopakami. – zaśmiałam się, chłopak zrobił to samo.
- No ale jak to ? Od tylu lat mieszkasz sama z dwoma chłopakami, pod jednym dachem i się nie boisz. – zapytał ciekawsko.
- To jest inna sprawa, ja ich traktuje jak braci i nic tego nie zmieni. - Chłopak spojrzał i się uśmiechnął.
- Za jakiś czas tez nas będziesz tak traktować, mam nadzieje – rzekł po czym skupił się na prowadzeniu samochodu. Przez resztę drogi milczeliśmy, chłopak uważnie prowadził samochód, a ja wpatrywałam się w niego. Coś mnie w nim zaintrygowało. Tylko jeszcze nie wiem co. Czy to jego osobowość czy raczej niewinność jaka od niego biła. Podjechaliśmy pod remizę i weszliśmy do domu. Chłopak rozgościł się u mnie w pokoju, a ja zaczęłam pakować rzeczy chłopaków. Gdy weszłam do swojego pokoju zaniepokoił mnie widok jaki ujrzałam. Lou trzymał w rękach moją bieliznę. I to nie taką zwyczajną, ta była kupiona jeszcze jak chodziłam z moim byłym chłopakiem Paulem. Rzuciłam się na chłopaka w celu wydarcia od niego rzeczy której nie powinien widzieć.  Niestety chłopak się potknął i wylądował na łóżku a ja na nim. Spojrzałam w jego niebiesko-szare tęczówki, widać było w nich radość, radość dziecka. Szybko się podniosłam, jednocześnie wyrywając mu bieliznę którą od razu schowałam do szafki. Usiadłam przed szafą i myślałam w co się ubrać.
- Weź  to – podał mi krótkie białe szorty, szary top i glany. Spojrzałam na ten zestaw i stwierdziłam że ma chłopak gust. Ucałowałam go w policzek i pobiegłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, włosy wyprostowałam po czym je wysuszyłam, zrobiłam makijaż i byłam gotowa.



W pokoju do torby z rzeczami chłopaków rzuciłam długi top do spania. Oznajmiłam chłopakowi, że możemy iść.  Po drodze wstąpiliśmy jeszcze do sklepu. Musiałam kupić sobie fajki, a Lou marchewki, bo jak stwierdził pewnie o nich zapomnieli. Po zakupach prosto pojechaliśmy pod dom chłopaków.
- Jesteśmy na miejscu – poinformował. Wysiadłam z auta i podążyłam za moim towarzyszem. W domu panował porządek, najwidoczniej posprzątali. Boo Bear zaniósł marchewki do kuchni a ja poszłam zapalić. Na moje nieszczęście na balkonie zastałam Zayna.
- Śliczne dziewczyny nie powinny palić – powiedział zaciągając się szlugiem. Po czym przeniósł wzrok na mnie.
- Ślicznym panom nic do tego –odburknęłam, po czym ugryzłam się w język aż zawyłam z bólu.
- Czyli uważasz że jestem śliczny ? – w co ja się wpakowałam, nie wiedziałam co powiedzieć.
- Przeciętny -  skwitowałam.
- Ale to nie wyklucza, że śliczny ? – chłopak brnął w to dalej.
- Nie i zamknij się – wyminęłam chłopaka i poszłam do Maxa który siedział przy konsoli. Usiadłam koło niego i patrzyłam jakie ma piosenki . Same pop, no może z kilkoma wyjątkami.  Siedziałam z chłopakiem, rozmawiając o duperelach, nawet nie zauważyłam kiedy goście się zaczęli schodzić. ..
Perspektywa Eda :
Od: Szatan
Szczęścia życzę :* Ps. Już myślałam że jesteś gejem ^^ Kochamm <3
Czyli już wie… Może to i dobrze, że ludzie dowiedzieli...Nie chcieliśmy dalej tego ukrywać. Kocham moją małą blondyneczkę, a ona mnie. Nie liczą się inni… liczymy się my. Nie chce kolejnych hejtów na tą cudowną dziewczynę… Nie zasłużyła na to… Liczę na to że zmienią stosunek do niej,  i zaakceptują nasz związek.. Mam nadzieje…
Perspektywa Maxa :
Zabije - jedyne słowo jakie ciśnie mi się w tej chwili na usta. Mam dość, mam dość tego jak on na nią patrzy, jak pożera ją wzrokiem. Znam go od trzech dni, a już mam ochotę go zabić. Nigdy nie darzyłem osoby taką nienawiścią jak jego. Boję się, boje się tego, że ją stracę, że on ją będzie miał na własność, ale nie ona mu na to nie pozwoli… ja na to nie pozwolę.

***~***
PRZEPRASZAM!!
Przepraszam bardzo za tak długą nieobecność, niestety net mi nawalił. Dziękuje bardzo za wszystkie komentarze, bardzo mi one pomagają <3 Dziękuje również za 900 wyświetleń. Mam prośbę, jeżeli już czytasz skomentuj bardzo mi będzie miło ;3 Zostawiajcie swoje twittery, to będę was informować, także pozostawiajcie linki do swoich blogów na pewno zajrzę <3 Rozdział przeciętny ale mam nadzieje że się spodoba :) Kocham was <33



poniedziałek, 4 marca 2013

Rozdział 3


Wszystko mi mówi, że niebawem podejmę błędną decyzję, ale czyż człowiek nie uczy się na własnych błędach ? Czego los chce ode mnie ? Żebym nie podejmowała ryzyka ? Żebym wróciła skąd przyszłam, nie mając nawet odwagi powiedzieć w życiu "tak" ?


- Nie ma mowy ! – wykrzyczałam na cały lokal, jednocześnie rzucając szklanką o stół. – Was chyba totalnie posrało ! – w życiu nie zgodzę się na to żeby im supportować. Co oni sobie myśleli że przyjdą na nasz koncert i po występie zagadają „ No wiesz ten tego, będziecie nas supportować ? „ Chyba ich pojebało. Wkurzona na maksa wyszłam z klubu zostawiając ich zdezorientowanych. Usiadłam na pobliskim murku i zapaliłam ostatniego papierosa. Zaciągnęłam się i wypuściłam wielki kłąb dymu na twarz Maxa, który wybiegł za mną. Chłopak tylko się zaśmiał i mnie przytulił. Nie wiem po jaką cholerę no ale dobra.  Ja jestem zła a nie smutna .
- Co o tym myślisz ? Chcesz ich supportować ? – zapytałam po chwili ciszy. Z resztą o co ja się pytam. Na sto procent też nie ma zamiaru się zgodzić.
- No w sumie to sobie tak myślałem – zaczął się jąkać , nie no jeszcze tego mi brakowało. – tak, chyba tak – powiedział niepewnie, i miał racje. Wkurzona jeszcze mocniej ode pchałam go od siebie i pobiegłam w stronę jeziora koło naszego domu. Położyłam się na pomoście i rozmyślałam o tym zasranym boysbandziku. Czy warto, czy nie warto ich supportować? Jakie korzyści nam z tego przyjdą a jakie straty. Najbardziej bałam się tego jak by na tą wieść zareagowali nasi fani. Czy by im się to spodobało czy raczej by nas zlinczowali. Gdy już przeszła mi złość podniosłam się  i stanęłam na pomoście wpatrując się w wodę.
- Tylko nie skacz. – usłyszałam głos za sobą, przez moje ciało przeszły dreszcze. Momentalnie się odwróciłam i zobaczyłam tego mulata opierającego się o pobliskie drzewo. Z tego co mogłam zobaczyć palił papierosa.
- Nie mam zamiaru. – warknęłam , chyba coraz częściej mi się to zdarza. -  Dasz jednego ?  – zapytałam po chwili ciszy.  Miałam straszną ochotę zapalić, niestety nie mam żadnych fajek przy sobie.
- Jak się zgodzisz na support. – powiedział z chytrym uśmieszkiem na twarzy. Mimo tego że było ciemno można było to zobaczyć.
- Pieprz się ! – wrzasnęłam w stronę chłopaka.
- Jak z tobą to chętnie – odkrzyknął mi.  Nerwowo nie wytrzymałam, rzuciłam w niego moim i-phonem. Co jak co ale refleks to ma dobry.  Złapał go i zaczął coś pisać. Podbiegłam do niego i wyrwałam mu telefon.  Spojrzałam na ekran. Chłopak zapisał swój nr telefonu pod nazwą „ Boski Malik <3 „ Boże ten to ma pomysły… Gdyby wzrok mógł zabijać, mulat by już nie żył. Ten tylko stal i się śmiał.
- Z czego się śmiejesz ? -  zapytałam oburzona.  
- Bo jak się denerwujesz jesteś jeszcze ładniejsza. – wyszczerzył się. Ten chłopak nie miał równo pod sufitem.  Ja po nim jeżdżę a on mnie komplementuje.  Jeżeli można byłoby to nazwać komplementem.
- Jesteś idiotą – skwitowałam.
- Od urodzenia – odpowiedział po czym się szerzej uśmiechnął. Spojrzałam na niego z pogardą, po czym go wyminęłam i poszłam do domu.  Pod remizą stał czarny bus, widać było że nie mieli ochoty nas opuszczać. Weszłam do domu, co tam się działo wole nie mówić. Wszędzie walały się puszki po piwie, chipsy i ubrania. Te śmieci rozumiem ale skąd się wzięły ubrania ? Podążyłam śladem ubrań, jak się okazało chłopakom zachciało się grać w rozbieraną butelkę.  Spoko, rozumiem zabawa zabawą ale tak sami chłopcy ? Okej… wiedziałam że to geje.  Przyglądałam im się przez chwile, gdy mop miał zdejmować spodenki nie wytrzymałam.
- Co to za orgia ? – zapytałam ze śmiechem. W końcu mi dobry humor wrócił. Nagle wszyscy skierowali na mnie wzrok. Loczkowaty się speszył, aż buraka strzelił.  Paskowaty próbował go zakryć, nie zbyt mu to wychodziło.
- Sexualna jakbyś nie wiedziała – wytkną mi język Ed.
- Dziękuje że mnie uświadomiłeś bo nie wiedziałam – wyszczerzyłam się i poszłam do kuchni po piwo. Wzięłam napój i paczkę  żelków i wróciłam do salonu. Cale szczęście że byli już ubrani. Włączyłam „The ring” po czym usadowiłam się na kanapie i zajadałam się przekąskami. Po jakimś czasie dosiedli się do mnie chłopcy. Harry, Louis i Max co chwile krzyczeli  i się zasłaniali poduszkami. A my zresztą śmialiśmy się z nich. W którymś momencie otworzyły się drzwi, do domu wszedł Malik. Napędził nam niezłego stracha.  Przerażona wtuliłam się w Liama który był pod ręką. Chłopak spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem ale po chwili się uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech i się wyprostowałam. Mulat się do nas dosiadł i dalej oglądaliśmy.
- Od dziś będę bał się studni – zakomunikował nam Niall pod koniec filmu. Skwitowaliśmy to śmiechem, po czym stwierdziliśmy że wypadałoby iść spać, bo było po 3 w nocy. Jako że chłopcy dziś trochę wypili pozwoliliśmy żeby u nas spali.  Największym problemem było to gdzie ich położyć spać. Nie mieli innego wyjścia jak spać razem. Harry i Lou w pokoju Lucasa, Niall i Liam w pokoju Maxa, a Zayn i rudy w moim pokoju.  Reszta , czyli ja Lucas i Max spaliśmy w salonie.
- Dobranoc – wydarłam się na cały dom, po czym wtuliłam się w chłopaków i zasnęłam.

Rano obudził mnie zapach smażonych naleśników. Długo nie myślałam tylko z impetem wpadłam do kuchni. Jak się okazało było już tam cale towarzystwo. Gdy mnie zobaczyli szczęki im opadły, a blondasowi nawet kanapka upadła na podłogę.
- I wy tak macie zawsze ? – zwrócił się Louis do Lucasa, pokazując na mnie. Co w tym dziwnego ze chodzę po domu w bieliźnie ? Przecież to tak jakby mnie widzieli w stroju kąpielowym… no może nie do końca, stój nie jest czerwony i koronkowy. No ale mniejsza o to. Przecież naga nie jestem.
- Codziennie – odpowiedział z uśmiechem Max po czym pocałował mnie w policzek. Chłopcy się dziwnie na nas popatrzyli.  Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść, niestety ich wzrok mnie wkurzał. Wstałam i poszłam do pokoju, ubrałam na siebie bluzę Maxa i moje stare dresy i poszłam dokończyć śniadanie. Do godziny 14 przesiedzieliśmy wszyscy oglądając telewizje i rozmawiając.  Niestety chłopcy i mój braciszek musieli się zwijać. Tak niestety… ale nie oznacza to że ich polubiłam.
- To na razie. – powiedział na odchodne Liam – I jak namyśliliście się z tym supportem ? – zapytał niepewnie.  Nagle wyraz mojej twarzy się zmienił. Ale nie chciałam robić scen.
- Damy wam jeszcze znać – powiedziałam najmilej jak potrafię, aż się zdziwiłam. Brunet się do mnie uśmiechną i wyszedł. Zostaliśmy sami, wiec postanowiliśmy trochę pograć i napisać parę piosenek. Miałam w myślach zarys piosenki. Usiadłam na podłodze i wzięłam gitarę do ręki. Zaczęłam grać jakieś nuty i śpiewać.
When the lights go out
Will you take me with you?
And carry all this broken bone
Through six years down in crowded rooms
And highways I call home
Is something I can't know till now
Til you pick me off the ground
With brick in hand, your lip gloss smile
Your scraped-up knees and.

Potem razem z chłopakami wymyśliliśmy jeszcze kolejne zwrotki i refren. Piosenka wyszła całkiem przyzwoita. Nazwaliśmy ją „Summertime” Prześpiewaliśmy ją kilka razy i stwierdziliśmy że jest niezła.  Nie obyło się bez powiadomienia o tym świata. Lucas wrzucił moje i Maxa zdjęcie jak gramy na gitarze.
@LucasGreyDrums Przy tworzeniu „Summertime „  ! :)

Śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Niestety…
- Jade i jak myślisz co robimy z tym supportem – zaskoczył mnie pytaniem Lucas. Co ja miałam mu odpowiedzieć.  Sama nie wiedziałam czego chce. W głowie miałam totalny mętlik. Nie wiedziałam co mam robić.
- Kiedy oni wyjeżdżają w tą trasę?  -  zapytałam po chwili namysłu.
- Za dwa tygodnie. – odpowiedział. – Ale mamy dać znać do pojutrze. – powiedział, uprzedzając moje następne pytanie.  
- Ja nie wiem co o tym myśleć, jak wy chcecie to i ja pojadę -  Max i Lucas natychmiastowo się na mnie popatrzyli. – o co chodzi ?
- No bo byliśmy pewni że nie dasz za wygraną i nie będziesz chciała jechać – powiedział szybko Max, jednocześnie nastrajając gitarę.  – Czyli jedziemy ? – zapytał nie pewnie.
- Jedziemy – odpowiedziałam bez większego entuzjazmu.
                                                                 
                                                                  ~***~
                                                               Kocham was!
Dziękuje za wszystkie komentarze, jesteście wspaniałe ! Już prawie 500 wejść *___*  
Rozdział naciągany i mi się nie udał. Jakoś nie miałam weny…
mam nadzieje że mnie nie zabijecie…
       1. Tekst z piosenki  My Chemical Romance – Summertime <3
      2. Zapraszam na bloga turn-your-face-and-stay.blogspot.com